Bez rezultatów zakończyło się w poniedziałek prowadzone przez brytyjską policję śledztwo w sprawie domniemanego zamordowania trzech chłopców przez szajkę pedofilii złożoną z przedstawicieli establishmentu Wielkiej Brytanii na przełomie lat 70. i 80.

Śledztwo pod kryptonimem "operacja Midland" otwarto w październiku 2014 roku na skutek zeznań mężczyzny znanego tylko pod imieniem Nick, który sam jako dziecko padł ofiarą nadużyć seksualnych. Podczas dochodzenia wskazał on miejsca, gdzie był wykorzystywany przez pedofili: były to m.in. budynki należące do wojska oraz luksusowy apartamentowiec niedaleko parlamentu w centrum Londynu.

Nick powiedział, że szereg posłów do parlamentu oraz innych osobistości życia publicznego odpowiada za seksualne wykorzystanie, torturowanie i zamordowanie trzech chłopców w wieku od 7 do 16 lat, czego był świadkiem we wskazanych miejscach. Miało do tego dojść w latach 1975-1984, a wśród osób odpowiedzialnych za te okrucieństwa pojawiły się nazwiska byłego konserwatywnego premiera Edwarda Heatha oraz byłego szefa MSW i wieloletniego komisarza europejskiego Leona Brittana.

Winnych śmierci trzech chłopców nigdy nie wykryto.

"W toku śledztwa policjanci nie znaleźli żadnego dowodu potwierdzającego, że zostali rozmyślnie wprowadzeni w błąd przez skarżącego" - napisała policja w poniedziałkowym komunikacie.

Ale mimo przesłuchania wielu osób i zbadania rozlicznych wątków nie udało się zgromadzić w śledztwie wystarczająco wiele elementów, które pozwoliłyby na przekazanie sprawy wymiarowi sprawiedliwości. Dlatego w poniedziałek śledztwo zostało zamknięte.

W "operację Midland" zaangażowanych było 31 śledczych, a całe dochodzenie kosztowało 1,7 mln funtów. Było ono ostro publicznie krytykowane przez osoby, których nazwiska pojawiły się w kontekście śledztwa. Wśród nich był były poseł Harvey Proctor, otwarty homoseksualista, u którego śledczy w ramach "operacji Midland" przeprowadzili rewizję. W poniedziałek na wieść o zamknięciu śledztwa bez stawiania komukolwiek zarzutów Proctor zażądał dymisji szefa londyńskiej policji Bernarda Hogana-Howe.

W minionych latach Wielką Brytanią wstrząsnęła seria skandali pedofilskich z udziałem osobistości świata kultury czy polityki. Przewijał się w nich wątek bezczynności organów ścigania albo wręcz padały oskarżenia pod adresem policji o tuszowanie nadużyć seksualnych wobec dzieci, co stało się przedmiotem odrębnego śledztwa.

Najgłośniejszy skandal dotyczył popularnego prezentera radiowego i telewizyjnego BBC Jimmy'ego Savile'a, który na przestrzeni lat miał wykorzystać seksualnie nawet kilkaset osób, w tym kilkuletnie dzieci, m.in. w ponad 30 szpitalach na terenie Wielkiej Brytanii. Śledztwo w ramach samej BBC ujawniło, że wiele osób miało podejrzenia dotyczące przestępczej działalności zmarłego w 2011 roku prezentera, ale nie zrobiło nic, by zapobiec dalszym nadużyciom. (PAP)

kot/ mc/