Według europosła Jarosława Wałęsy dokumenty generała Czesława Kiszczaka nie mają żadnej wartości. Syn Lecha Wałęsy odniósł się do materiałów zabezpieczonych w domu generała przez IPN, dotyczących m.in. tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". Według części historyków, tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa o pseudonimie "Bolek" w czasach PRL miał być przywódca "Solidarności". On sam od wielu lat odrzuca te oskarżenia.

Jarosław Wałęsa uważa, że nie należy przywiązywać do dokumentów Kiszczaka żadnej wagi. "Sam fakt ich odnalezienia o niczym nie świadczy, ponieważ wartość tych dokumentów jest zerowa, wszyscy wiemy o tym, że generał Kiszczak w latach 80-tych manipulował dokumentami przeciwko opozycji" - powiedział europoseł dziennikarzom w Brukseli. "Dla mnie nie ma żadnej wartości to co tam zostało znalezione, nieważne co by to miałoby być" - powiedział Jarosław Wałęsa.

Instytut Pamięci Narodowej twierdzi, że wdowa po szefie komunistycznych służb bezpieczeństwa, za materiały SB zgromadzone przez Czesława Kiszczaka chciała otrzymać 90 tysięcy złotych.