Dwie główne przesłanki pozwoliły na wznowienie prac wyjaśniających katastrofę smoleńską. Jak mówił w radiowej Jedynce rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz, chodzi o odnalezienie pełnego zapisu lotu z 10 kwietnia 2010 roku, a także zniszczenie setek oficjalnych dokumentów.

Bartłomiej Misiewicz podkreślił, że nowa podkomisja badająca katastrofę smoleńską będzie pracowała na dokumentach komisji Jerzego Millera oraz na materiałach zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza. "Liczymy również na współpracę z prokuraturą wojskową" - dodał rzecznik resortu obrony. Podkomisja zbada sprawę katastrofy począwszy od remontu tupolewa w Rosji w 2009 roku.

Nowym dowodem jest pełny zapis lotu Tu-154M. "Jest dokładny zapis od momentu startu samolotu do momentu katastrofy. To jest z tego odczytu ATM, który na samym początku znalazł się w rękach polskich, tak zwana polska czarna skrzynka. Nasi eksperci w Polsce w 2010 roku mieli do tego dostęp. Potem oczywiście jak to w przypadku poprzedniego rządu wysłano tę polską czarną skrzynkę do Rosji z niewiadomych powodów. Ale ten zapis mamy w całości, nienaruszony" - zaznaczał rzecznik MON.

Bartłomiej Misiewicz dodawał, że doszło również do zniszczenia 400 stron dokumentów z 10 kwietnia 2010 roku. "Tak zwany dziennik działań podejmowanych przez Wojsko Polskie, który znajdował się w Sztabie Działań. Dziennik działań z 10 kwietnia, liczący 400 stron, został zniszczony" - powiedział współpracownik Antoniego Macierewicza. Nie wiadomo czy uda się odtworzyć stracony materiał.

Szef MON Antoni Macierewicz ogłosił wczoraj, że na czele podkomisji smoleńskiej stanie dr inż. Wacław Berczyński. Organ będzie działać w ramach Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (KBWLLP). Jej skład rozszerzono, a umożliwił o to rozporządzenie, które podpisał Antoni Macierewicz.