Co najmniej 60 osób zginęło w zamachach w południowej dzielnicy w stolicy Syrii. Napastnicy zaatakowali okolice jednego z najważniejszych dla szyitów meczetów. Do ataku przyznało się tzw. Państwo Islamskie.

Napastnicy zdetonowali ładunek wybuchowy na lokalnym dworcu autobusowym w dzielnicy Sayeda Zeinaba. Chwilę później, gdy trwała akcja ratunkowa, dwóch samobójców wysadziło się w powietrze. Syryjskie rządowe media mówią o co najmniej 45 zabitych, ale Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informuje o 60 ofiarach i podkreśla, że liczba zabitych może wzrosnąć.

Do zamachu przyznało się tzw. Państwo Islamskie. W jednej z agencji prasowych wspierających radykałów pojawiło się oświadczenie, że ataku dokonało dwóch bojowników, aby jak to nazwano „zabić niewiernych”.

Dzielnica Sayeda Zeinaba zdominowana jest przez szyitów, którzy w syryjskiej wojnie domowej w większości wspierają prezydenta Baszara al-Asada. Chodzi zarówno o Syryjczyków jak i Libańczyków czy Irańczyków, którzy także włączają się w działania zbrojne. W dzielnicy znajduje się też szyicki meczet w którym jest domniemany grób jednej z wnuczek Proroka Mahometa. Mimo trwającej w Syrii wojny domowej, do świątyni co miesiąc pielgrzymują setki szyitów.

Syryjska wojna trwa już niemal pięć lat i kosztowała życie co najmniej 250 tysięcy osób. Ponad 10 milionów osób musiało opuścić swoje domy. Konflikt określany jest mianem największej katastrofy humanitarnej od czasu II wojny światowej.