Dziennik Gazeta Prawna
Wdyskusjach i publikacjach na temat pragnień i aspiracji społeczeństwa polskiego nie brak sądów nieprawdziwych. W opinii jednego z publicystów miliony Polaków, członków Solidarności, nie aspirowały gremialnie do „żadnego społeczeństwa otwartego”. W rzeczywistości miliony członków NSZZ „Solidarność” chciały, ażeby w Polsce było „tak jak na Zachodzie”. Mogli oni nie znać określenia „społeczeństwo otwarte”, ale wiedzieli, że Zachód to obszar wolności, demokracji i ochrony praw człowieka.
Wiedza o tym w różnych okresach docierała do nich na różne sposoby. Zlikwidowanie analfabetyzmu sprawiło, że w okresie stalinizmu pracujący na polach rolnicy znajdowali broszury i książki przesyłane na balonikach przez Radio Wolna Europa i mogli przeczytać o tym, co nie dotarło do nich, gdy słuchali zagłuszanych audycji tego radia. Radioodbiorników w tamtych czasach było zresztą mało. Powszechnie dostępne były za to kołchoźniki, czyli głośniki podłączane do radiowęzłów transmitujących program pierwszy Polskiego Radia.
Program był cenzurowany, ale mimo to przynosił ważne informacje. W audycjach dotyczących „sytuacji w państwach kapitalistycznych” była mowa o braku wolności i prawdziwej demokracji w tych państwach. Po czym można było usłyszeć w wiadomościach, że np. sekretarz generalny Francuskiej Partii Komunistycznej Jacques Duclos, przemawiając w parlamencie, oskarżył rząd Francji o uległość wobec rządu Stanów Zjedniczonych. Słuchacze dowiadywali się w ten sposób, że w kapitalistycznej Francji sekretarz generalny partii komunistycznej kandydował i został wybrany do parlamentu. A po drugie, że w parlamencie mógł powiedzieć to, co chciał.
Oznaczało to, że we Francji jest prawdziwa wolność i demokracja. Słuchacze kołchoźników zwracali na to szczególną uwagę, gdyż w tym czasie w Polsce nie było żadnej legalnej partii opozycyjnej, a w Sejmie nikt nie powiedział ani słowa o uzależnieniu naszego państwa od Związku Radzieckiego. Po 1956 r. dostęp do informacji o świecie zachodnim znacznie się poprawił. Różnymi drogami trafiała do kraju paryska „Kultura”. Sporo wiadomości przekazywali studentom przedwojenni profesorowie. Z reguły każdy z nich znał cztery języki obce i – bez względu na specjalność – posiadał dużą wiedzę o społeczeństwach zachodnich.
Grupy studenckie podróżowały po Europie, a studenci uczelni technicznych i ekonomicznych wyjeżdżali na praktyki wakacyjne do firm zachodnich. Przywozili stamtąd nie tylko cenne obserwacje i doświadczenia zawodowe, ale również wiedzę o życiu społecznym, wolności słowa i demokratycznych wyborach z udziałem różnych partii. Masowe kształcenie sprzyjało dyfuzji informacji w skali ogólnospołecznej. A w czasach PRL zainteresowanie tym, co się dzieje w świecie, było znacznie większe niż obecnie.
Liczba wyjazdów do państw zachodnich wzrosła w czasach Gierka. Zwiększył się też dostęp do publikacji zachodnich poprzez Kluby Międzynarodowej Prasy i Książki. Codziennie trafiał do nich m.in. tysiąc egzemplarzy dziennika „Le Monde”. Wiele wartościowych i pożytecznych artykułów przynosił czytelnikom tygodnik przedruków „Forum”. Były one powszechnie czytane i dyskutowane. Z kolei książka Karla Poppera „Społeczeństwo otwarte i jego wrogowie”, upowszechniona pierwotnie w drugim obiegu, pozostaje ważna i aktualna także obecnie.
27 sierpnia 1991 r. w przedmowie do polskiego wydania Karl Popper pisał: „Wolność polityczna – nie tyrania, dyktatura ani despotyczna władza – jest społecznym warunkiem życia ludzi moralnie odpowiedzialnych. Demokracja taka musi być i zawsze taka była. »Rządy ludu« mogą okazać się tyranią większości, a jako tyrania wcale nie byłyby lepsze od każdej innej tyranii. Zasada, że większość wybiera, jest tylko środkiem do określonego celu politycznego. Celem politycznym demokracji jest wolność i rządy prawa – czyli rządy sprawiedliwości sięgającej możliwie najdalej bez ograniczenia wolności”.
Od kilku lat niechęć do Poppera w niektórych polskich mediach idzie w parze ze zdumiewającym zafascynowaniem koncepcjami niemieckiego filozofa prawa i polityki Carla Schmitta. W rok po dojściu Hitlera do władzy wstąpił on do NSDAP i był jej członkiem do końca wojny. Schmitt był zwolennikiem władzy autorytarnej. Aprobował takie jej przejawy, jak represje i czystki urzędnicze. Z koncepcji politycznej jedności narodu niemieckiego wynikała – według niego – zasada wodzostwa. W zalecanej przez Schmitta metodyce sprawowania władzy ważne miejsce zajmuje wywoływanie konfliktów i podziałów w społeczeństwie. Mimo że koncepcje Schmitta zostały negatywnie zweryfikowane przez historię, dla niektórych współczesnych polityków i socjotechników wciąż stanowią obiekt niezdrowego zafascynowania i inspiracji. ©?