Sejm niemal jednogłośnie przyjął treść uchwały upamiętniającej Lecha Kaczyńskiego. 23 grudnia mija 10 lat od zaprzysiężenia go na prezydenta. Za głosowało 420 posłów, przeciw był 1, a od głosu wstrzymało się 17. Uchwała będzie jutro uroczyście odczytana w parlamencie.

Wcześniej odbyła się w tej sprawie krótka debata. W PRL zaangażowany opozycjonista, w czasie rządzenia Warszawą wybitny menedżer - tak poseł PiS Jacek Sasin mówił podczas sejmowego posiedzenia o Lechu Kaczyńskim. Chwalił też jego prezydenturę, w której - jak stwierdzał Sasin - za suwerena miał naród, a na arenie międzynarodowej walczył o silną pozycję Polski.

Potem na mównicę wszedł reprezentujący PO Jerzy Borowczak, który wnioskował o rozszerzenie uchwały o upamiętnienie Lecha Wałęsy, który przysięgę złożył 25 lat temu - 22 grudnia. Powoływał się na związki Lecha Kaczyńskiego z "Solidarnością".

W reakcji na to głos zabrał prezes PiS Jarosław Kaczyński, który podkreślił, że Lech Wałęsa żyje. Dał w ten sposób do zrozumienia, że jest przeciwny rozszerzeniu uchwały. Sejm potem w głosowaniu poprawkę odrzucił 269 głosami.

Podczas debaty lider Nowoczesnej Ryszard Petru zaapelował, by w przyszłym roku podobnie uroczyście uczcić powołanie pierwszego niekomunistycznego premiera Tadeusza Mazowieckiego w sierpniu 1989 roku.