Rozmowa z Krzysztofem Kulą, pułkownikiem rezerwy SKW i autorem prac dotyczących służb specjalnych.
Nowy rząd już zapowiada prace nad specjalną ustawa antyterrorystyczną. A w niej głównymi elementami ma być poważne wzmocnienie służb. Dofinansowanie Centrum Antyterrorystycznego przy ABW i nadanie mu silniejszej pozycji oraz zwiększenie kompetencji Straży Granicznej i wyodrębnienie w jej ramach specjalnej grupy szybkiego reagowania. Czy rzeczywiście służby w Polsce potrzebują takiego wzmocnienia? Jak ocenia pan ich uprawnienia?
Są systematycznie ograniczane i coraz bardziej przypominają te, które ma policja. Jest to problem, ponieważ te organy mają dbać o bezpieczeństwo państwa czy przeciwdziałać terroryzmowi, a nie łapać dealerów narkotyków. Problem bierze się stąd, że uprawnienia do wykonywania przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego czy Służbę Kontrwywiadu Wojskowego czynności operacyjno-rozpoznawczych znajdują podstawę w ustawach dotyczących tych służb, dla których pierwowzorem była ustawa o policji z 1990 r. Pomimo całkowicie innych zadań, uprawnienia służb specjalnych były i nadal są „upolicyjniane”, czego efektem jest ich systematyczne ograniczanie na skutek orzecznictwa sądów.
Jakiś przykład na potwierdzenie tej tezy?
Zakup kontrolowany. Wojskowe służby specjalne nie mogą składać propozycji zakupu np. materiałów wybuchowych od potencjalnego terrorysty, pomimo tego, że Żandarmeria Wojskowa posiada takie uprawnienia. No, chyba że on sam będzie chciał to sprzedać SKW, ale o takim przypadku jeszcze nie słyszałem. ŻW, która to uprawnienie ma, nie zajmuje się takimi sprawami jak terroryzm czy szpiegostwo. Innym przykładem jest tajemnica bankowa. Na przykład ABW czy SKW w ramach czynności operacyjno-rozpoznawczych nie mają uprawnień do oglądania rachunków bankowych. A może to robić Centralne Biuro Antykorupcyjne i policja. ABW i SKW mogą to robić tylko przy wydawaniu poświadczeń bezpieczeństwa osobowego, ale te informacje nie mogą być używane do innych celów.
Jeśli posłowie się nie pospieszą, to od lutego zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego tych uprawnień na pewno będzie mniej. TK zakwestionował legalność wielu działań.
Między innymi stwierdził, że wykorzystanie z materiałów uzyskanych w wyniku kontroli operacyjnej (np. podsłuchów) musi być ograniczone. Jeżeli z materiałów z podsłuchu wynika, że np. dziennikarz, adwokat lub lekarz rozmawia z kimś podejrzanym, a sąd wcześniej nie uchylił tajemnicy zawodowej, to materiałów nie można wykorzystać, a więc powinny być one zniszczone w trybie przewidzianym przez ustawę.
Natomiast w odniesieniu do kontroli nad uzyskiwaniem i wykorzystywaniem danych telekomunikacyjnych Trybunał Konstytucyjny uznał zasadność ustawowego wprowadzenia tzw. przesłanek „konkretności”, o których wspominał w 2011 r. rzecznik praw obywatelskich. Obejmują one m.in. niezależną kontrolę udostępniania danych telekomunikacyjnych.
Ale co w tym dziwnego? Są zawody, które tajemnicy wymagają. Nawet, a czasem szczególnie, przed służbami.
Tu chodzi o możliwość wykorzystania informacji związanych z bezpieczeństwem państwa, które już są, i ich ważność może być istotna nawet za kilka lat, nawet jak nie stanowi dowodu na popełnienie przestępstwa. Ale poważniejsze jest to, że TK uznał za niekonstytucyjne, że nie ma kontroli nad wykorzystywaniem danych telekomunikacyjnych np. bilingów czy logowania do stacji BTS, dzięki którym można określić czyjeś położenie. Dotychczas decydował o tym szef służby. Zgoda na tego rodzaju kontrolę powinna obejmować wyłącznie tzw. traffic data, a więc dane telekomunikacyjne będące efektem aktywności użytkownika sieci, np. wykaz połączeń czy dane z BTS. Natomiast tzw. billing data, podobnie jak to ma miejsce w odniesieniu do danych gromadzonych w Powszechnym Elektronicznym Systemie Ewidencji Ludności (tzw. PESEL) czy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (tzw. CEPIK), nie wymagają kontroli zewnętrznej.
Sugeruje pan, że służb nie powinno się kontrolować?
Zgadzam się z wyrokiem TK, jeśli chodzi o policję. Ale w przypadku bezpieczeństwa państwa możliwości działania powinny być szybsze i szersze. Oczywiście kontrola jest potrzebna, ale służby powinny mieć szerszy zakres działania. Konieczna jest ustawa o zwalczaniu terroryzmu, która dokładnie regulowałaby, co służby mogą robić w przypadku największych zagrożeń. Powinny się tam znaleźć rozwiązania, które pozwolą np. na zarządzenie kontroli operacyjnej osoby podejrzewanej o terroryzm nawet na 6 miesięcy czy niejawny dostęp do pomieszczeń, miejsc, przedmiotów i środków transportu celem ich oglądu i dokumentowania. A nawet pobierania próbek materiałów i substancji. Służby powinny mieć legalną możliwość zdalnych rewizji twardych dysków w komputerach czy brak obowiązku niszczenia materiałów z czynności operacyjno-rozpoznawczych, które nie stanowią informacji potwierdzających zaistnienie przestępstwa.
Czyli można by zbierać wszystko i archiwizować bez ograniczeń?
Za zgodą sądu tak. Dodatkowo służby powinny mieć dostęp do każdej informacji, która je interesuje, i możliwość wspomnianego zakupu kontrolowanego w oparciu o informacje operacyjne, a nie materiały wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa. Dzisiaj jest tak, że niemalże każdy zakup kontrolowany można podważyć, powołując się na wypracowaną w orzecznictwie sądów w sprawach kryminalnych przesłankę „wiarygodności” informacji uzasadniających zarządzenie tej czynności, a w związku z tym uniemożliwić wykorzystanie procesowe zgromadzonego materiału. Nie może być tak, że zakup materiału wybuchowego, który może być wykorzystany do wysadzenia jednostki wojskowej, jest uregulowany w taki sam sposób jak zakup narkotyków czy wręczenie korzyści majątkowej.
Postuluje pan, by służby mogły robić, co im się żywnie podoba.
Nie, chodzi o to, by miały możliwości przeciwdziałania największym zagrożeniom. Tego typu rozwiązania prawne funkcjonują we Francji, w USA czy w Wielkiej Brytanii. Wprowadzono je po zamachach. My mamy szansę być mądrzejsi przed szkodą. Nie warto czekać na zamach, by dostosować legislację do nowych zagrożeń. Ustawodawca musi w końcu zrozumieć, że mamy wojnę z terroryzmem, a służby specjalne bez stosownych uprawnień nie są co najmniej równorzędnym przeciwnikiem dla terrorystów.