Są samorządy, które w swoich siedzibach urządzają wystawy i promują sztukę - Bogna Świątkowska, prezes Fundacji Nowej Kultury Bęc Zmiana, animatorka kultury znana jako „matka chrzestna polskiego hip-hopu”.

Urzędy jako galerie sztuki. Skąd w ogóle wziął się taki pomysł?
Zaczęło się od projektu, który realizowaliśmy jeszcze w 2012 r. w Warszawie, a którego zadaniem było sprawdzenie, co w ogóle może być nazywane miejską kolekcją publiczną. Bo miasta, samorządy w ramach grantów, konkursów współfinansują powstawanie sporej liczby dzieł sztuki. I pytaniem było, czy to, co jest stworzone za publiczne pieniądze, jest tworem publicznym. Przez rok to sprawdzaliśmy. Rozmawialiśmy z prawnikami, ekonomistami, z organizacjami pozarządowymi, instytucjami publicznymi takimi jak Zachęta Narodowa Galeria Sztuki. Staraliśmy się wyjaśnić nie tylko status prawny takiej sztuki, ale także to, czy dostęp do niej jest otwarty. W przypadku instytucji mających swoje kolekcje, jak wspomniana Zachęta, sporo dzieł jest na co dzień po prostu w magazynie, ale ta instytucja na przykład udostępnia je na stronie internetowej w ramach projektu „Otwarta Zachęta”. W trakcie naszych dociekań okazało się, że w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski jest kilkadziesiąt dzieł zakupionych przez m.st. Warszawa, a konkretnie ówczesną gminę Centrum i przekazane do CSW w depozyt do 2025 r. Zakupione były przy okazji jednej z wystaw i stanowią taki minialfabet polskiej sztuki od A jak Althamer do Ż jak Żmijewski, naprawdę interesujący przegląd mocnych nazwisk w polskiej sztuce, jak m.in. Sławomir Bałka, Roman Opałka, Wilhelm Sasnal, Katarzyna Kozyra.
I te dzieła ot, tak sobie leżały w magazynie?
Przez prawie trzy lata staraliśmy się namówić CSW, by pokazać wszystkie na wystawie jako kolekcję miejską po prostu, niebiletowo, z programem zajęć, edukacji kulturalnej. Niestety nie udało się z różnych przyczyn, za to udało nam się je wszystkie przedstawić na specjalnej stronie internetowej, a latem tego roku kilka wybranych prac było pokazywanych w bibliotece CSW. Cała ta akcja dała nam sporo do myślenia. Wydawałoby się, że „kolekcje publiczne” to będą raczej tylko rzeźby, pomniki, instalacje na placach. A tu się okazało, że jest poważny zbiór prac o innym charakterze. Wtedy zaczęliśmy śledzić, czy miasta robią coś, by takie zasoby w jakiś sposób udostępniać. A nawet jeśli ich nie mają, to czy i jak pokazują sztukę. I okazało się, że jak najbardziej. Są samorządy, które w swoich urzędach urządzają wystawy i w ten sposób udostępniają twórczość artystyczną, najczęściej lokalną twórczość amatorską, publiczności.
Czyli petent przychodzi załatwić jakąś urzędową sprawę i przy okazji może obejrzeć wystawę?
Dokładnie. Postanowiliśmy więc, wobec rosnącego zainteresowania miast tworzeniem lokalnych polityk kulturalnych, zaproponować miastom i tym, które już to robiły, i tym bez takich doświadczeń, by urządziły wystawy w urzędach. Tak pojawił się pomysł na konkurs „Galeria Urząd” organizowany wspólnie z Narodowym Centrum Kultury. Chodzi o zainicjowanie współpracy między kuratorami sztuki i lokalnymi urzędami, by przekraczały swoje dotychczasowe przyzwyczajenia i formaty, w jakich administracja współpracuje ze środowiskami twórczymi. Do galerii idą ci, którzy są gotowi na spotkanie ze sztuką, a tu trafią na nią zabiegani ludzie. Zaproszenia do konkursu wysłaliśmy do kilkunastu miast, ostatecznie zakwalifikowało się pięć: Słupsk, Łódź, Bydgoszcz, Gdynia i Lublin. Jak widać, nie te największe kojarzone z kulturą, tylko prężnie rozwijające się ośrodki, szukające na siebie pomysłu, ciekawie kształtujące swój wizerunek. Wystawy mają być zorganizowane na przełomie października i listopada, a wyniki konkursu będą znane pod koniec roku.