Mimo politycznych sukcesów Pawła Kukiza, ordynacja jednomandatowa to wciąż nieznane pojęcie dla większości wyborców - alarmują eksperci. Podkreślają, że w dobie dyskusji na temat JOW-ów, należy nie tylko rozważać ich wprowadzenie, ale też informować społeczeństwo o skutkach tego rozwiązania.

Profesor Jerzy Wiatr z Wyższej Szkoły Prawa i Administracji zwraca uwagę, że w kraju nie dyskutujemy nad żadną konkretną ordynacją związaną z JOW-ami. Opcji jest zaś kilka. W Wielkiej Brytanii mandat otrzymuje ten, kto uzyskuje najwięcej głosów. We Francji wymagane jest uzyskanie zaś większości bezwzględnej. W Niemczech obowiązuje zaś układ mieszany - w JOW-ach obsadzana jest połowa możliwych do uzyskania mandatów.

Z kolei doktor Artur Kasza wskazuje, że JOW-y niosą ze sobą sporo zagrożeń systemowych. Przypomina, że ordynacja zebrała dużo krytycznych głosów po wyborach samorządowych w Wielkiej Brytanii. Jako przykład podaje osiągnięcie partii UKIP Nigela Farage'a. Ugrupowanie uzyskało ponad 3 miliony głosów, ale dały ono tylko 1 miejsce w Izbie Gmin.

Zdaniem Kaszy, ordynacje jednomandatowe wzmacniają pozycje większych partii i eliminują mniejsze. W Polsce oznaczałoby to zachwianie systemem partyjnym i konstytucyjnym.

Ogólnopolskie referendum między innymi w sprawie wprowadzenia JOW-ów ma odbyć się 6 września.