Założyciel i honorowy przewodniczący francuskiego, skrajnie prawicowego Frontu Narodowego, Jean-Marie Le Pen zapowiada kontratak. To reakcja na wczorajszą decyzję o zawieszeniu go w prawach członka partii.

Na tym sankcje wobec legendarnej postaci francuskiej skrajnej prawicy mają się nie skończyć. W ciągu trzech miesięcy liderka Frontu Narodowego Marine Le Pen ma zwołać walne posiedzenie, na którym zostanie podjęta decyzja o dalszych krokach wobec jej ojca - między innymi o tym, czy zostanie mu odebrany tytuł honorowego przewodniczącego partii.

86-letni Jean-Marie Le Pen zapowiedział, że nie cofnie się przed żadnym odwetem i ostro skrytykował córkę. Wyraził nadzieję, że przewodnicząca Frontu Narodowego jak najszybciej wyjdzie za mąż i zmieni nazwisko, gdyż - jak podkreślił - jest mu wstyd, że nazywa się ona tak samo co on. Jego zdaniem, córka go zdradziła, co jest tym bardziej przykre, że to jemu Marine zawdzięcza karierę.

Jean-Marie Le Pen porównał komitet wykonawczy partii Frontu Narodowego do plutonu egzekucyjnego. Słowa o małżeństwie to aluzja do związku jego córki z wiceprzewodniczącym Frontu Narodowego Florianem Phillippotem, najgorętszym orędownikiem odejścia Jean-Marie Le Pena na polityczną emeryturę. Marine, liderka partii, dąży do złagodzenia wizerunku skrajnej prawicy, z którą ma nadzieję na zwycięstwo w wyborach prezydenckich w 2017 roku.