Bardzo zmęczony, ale wciąż zadowolony z wielkiego sukcesu. Paweł Pawlikowski, reżyser nagrodzonej Oscarem "Idy", wylądował na warszawskim Okęciu.

Z dumą prezentował złotą statuetkę, choć dodał, że jest "trochę ciężka". "Łatwo się macha, można sobie ćwiczyć, tylko trzeba mieć dwa Oscary" - żartował. Reżyser rozważa wystawienie jej w jakimś miejscu, tak, by więcej osób mogło ją zobaczyć "na żywo".

Paweł Pawlikowski przyznał, że przestał się przejmować stawianymi zarzutami, że "Ida" to film antypolski czy antysemicki. Jak mówił, taka krytyka w ostatnim czasie pojawiała się nie tylko w Polsce, ale również w Stanach Zjednoczonych. "Jeśli ten film jest anty wszystko, to to się jakby kasuje. Być może nie o to chodzi w tym obrazie" - zaznaczył.

Reżyser ma też nadzieję, że dzięki sukcesowi "Idy" polskie kino zacznie się liczyć na świecie, a młodzi reżyserzy będą mieli większą motywację do kręcenia. Jak dodał, już teraz widać, że filmy rodzimej produkcji są inaczej traktowane na różnych festiwalach.

"Ida" zwyciężyła w kategorii najlepszy film nieanglojęzyczny, pokonując między innymi faworyzowanego "Lewiatana" Andrieja Zwiagincewa.