Dramat pasażerów na płonącym włoskim promie Norman Atlantic. Statek płynął z greckiej Igumenitsy do włoskiej Ankony. Nad ranem prom stanął w płomieniach 20 mil od wybrzeży Albanii. Do tej pory udało się uratować 146 osób z 478 biorących udział w rejsie.

Włoskie media donoszą o 1 ofierze śmiertelnej i 9 rannych. Troje dzieci znajduje się w stanie hipotermii. Poszkodowani zostali przetransportowani do włoskich szpitali. Akcję ratunkową komplikują trudne warunki atmosferyczne i wciąż nieugaszony pożar. "Nie mogę oddychać, spłoniemy wszyscy jak szczury, Boże, ocal nas" - tak miał powiedzieć jeden z członków załogi, dzwoniąc do swojej żony.

Włoska minister obrony narodowej Roberta Pinotti oświadczyła, że mimo trudności akcja ratunkowa będzie prowadzona także w nocy. W kierunku Norman Atlantic płynie statek włoskiej marynarki wojennej. Ma pojawić się tam około 18:00. W akcji uczestniczą także helikoptery, które transportują rannych.

Działania służb nadzorują władze włoskie i greckie. Premier Włoch Matteo Renzi napisał na Twitterze, że jest w kontakcie z szefem greckiego rządu Antonisem Samarasem. Jak dodał, w akcję jest "maksymalnie zaangażowana marynarka wojenna".