Incydent na spotkaniu z Ewą Kopacz w Pasłęku koło Elbląga. Premier musiała wysłuchać okrzyków "Smoleńsk - pamiętamy!" i "Hańba".

Szefowa rządu zareagowała. Powiedziała, że o katastrofie smoleńskiej pamięta, a zaraz po tragedii była w Rosji przez kilka dni i ta sytuacja "przerosła jej wyobrażenia". Swoje ówczesne słowa o tym, że ziemię w poszukiwaniu ciał przekopano na metr głębokości uzasadniała dziś tym, że takie wówczas otrzymywała meldunki.

Codziennie specjaliści przywozili jej worki ze szczątkami, pobrudzone ziemią i paliwem lotniczym. Kiedy ówczesna minister zdrowia pytała skąd się wzięły, odpowiedziano jej, że przywożą to co wykopali po przekopaniu ziemi.

"Najwięcej do powiedzenia na ten temat mają dziś ci, których tam nie było" - podkreśliła premier, która dodała, że chce zamknąć ten temat. Swoich krytyków oskarżyła o to, że gdy ona pracowała w Smoleńsku, oni "przyjechali do Warszawy robić politykę".

Po spotkaniu w Pasłęku Ewa Kopacz uda się do Iławy i Olsztynka.