Rosyjskie Ministerstwo Obrony nic nie wie o obecności swoich okrętów u wybrzeży Szwecji. Taki komunikat, to jak na razie jedyna oficjalna reakcja Moskwy na spekulacje, jakoby rosyjski okręt podwodny uległ awarii w pobliżu archipelagu sztokholmskiego.

Resort obrony w suchym komunikacie stwierdził, że wszystkie jednostki rosyjskiej floty „wykonują swoje zadania” i „nie odnotowano żadnych nadzwyczajnych lub awaryjnych sytuacji”. Tymczasem na rosyjskich portalach społecznosciowych i stronach internetowych niezależnych mediów pojawiają się różne teorie na ten temat. Internauci przypominają, że w okresie „zimnej wojny”, radziecka flota wielokrotnie zapuszczała się na szwedzkie wody. Wskazują miedzy innymi na przypadek z 1981 roku, kiedy to radziecki okręt podwodny S-363 osiadł na mieliźnie, w pobliżu szwedzkiej bazy.

Zdaniem internautów, tym razem może chodzić o „miniaturową” łódź podwodną, do zadań specjalnych nazywaną Tryton -NN. Rosyjscy blogrzy zwracają także uwagę, że w kierunku miejsca poszukiwań tajemniczego obiektu, płynie rosyjski statek „Profesor Logacziow”. Jednostka jest wyposażona w sprzęt do badań dna.

Przy tej okazji przypomniano również o tym, że w gdy w 2000 roku, poszedł na dno atomowy okręt podwodny „Kursk”, rosyjskie władze przez wiele dni ukrywały tę informację.