Pielęgniarka miała dwukrotnie kontakt ze zmarłym 25 września misjonarzem - po jego śmierci i dzień wcześniej, podczas dyżuru. Wtedy to miało dojść do niefortunnego zdarzenia. Chora przypuszcza, że podczas zdejmowania kombinezonu otarła rękawiczką o twarz. „Może to oznaczać, że nie naruszono zasad bezpieczeństwa, tylko przyczyną zarażenia był przypadek, o którym pacjentka do dzisiaj nie pamiętała” - informował German Ramirez, lekarz madryckiego szpitala.
Zarażona czuje się stabilnie. Do szpitala trafiła z gorączką kolejna pielęgniarka, która dyżurowała przy misjonarzu. Czeka na wynik badania krwi. Wirusa nie wykryto u jej koleżanki z pracy, która wczoraj źle się czuła, ani u mężczyzny, który wrócił chory z Nigerii.