Historyk, profesor Andrzej Paczkowski podkreśla, że atak Armii Czerwonej był dla mieszkańców Wschodniej Polski całkowitym zaskoczeniem, bo mówiło się głównie o zagrożeniu ze strony Niemców. Sowieci zaczęli okupację od pozbycia się "wrogów ludu", czyli polskiej administracji, nauczycieli, wojskowych i ich rodzin. Aresztowania zaczęły się już w październiku i listopadzie. Deportacje i wywózki w głąb Związku Radzieckiego oraz odleglejszych terenów Białorusi i Ukrainy odbywały się falami. Dla ludności to był szok, pogłębiony wprowadzeniem sowieckiego systemu gospodarczego, w którym odbierano i nacjonalizowano własność.
Andrzej Paczkowski przypomniał, że atakując ziemie Polski wschodniej Stalin nie liczył się z umowami międzynarodowymi, między innymi z układem z Polską o neutralności z 1932 roku. Stalin nigdy tego układu nie wypowiedział, w przeciwieństwie do Hitlera, który w 1939 roku wypowiedział układ o nieagresji podpisany pięć lat wcześniej - zaznacza historyk.
Profesor Paczkowski podkreśla, że Armia Czerwona początkowo planowała znacznie szerszą ofensywę - miała dojść aż do Wisły i doprowadzić do powstania polskiej republiki radzieckiej. Sam Stalin miał jeszcze rozleglejsze plany - wierzył ze rewolucja ludowa ogarnie też Zachodnią Europę, w tym Niemcy. Zakładano, że sprawdzi się teza Lenina o tym, ze wojna imperialistyczna przekształci się w rewolucję proletariacką. W związku z tym plan Stalinazakładał, że Niemcy wykrwawią się, narody zniszczone wojną zaczną się burzyć a wówczas Armia Czerwona wkroczy i pomoże rewolucji proletariackiej w Europie - mówi profesor Andrzej Paczkowski.
Jak podkreśla historyk - polityka Stalina wobec Polaków częściowo zmieniła się, gdy dostrzegł zagrożenia ze strony Niemców. Ale zanim do tego doszło agresja Sowietów spowodowała ogromne straty. W Katyniu wymordowano ponad 20 tysięcy polskich oficerów, przeprowadzono też masowe deportacje setek tysięcy ludności cywilnej.