Janusz Zemke sceptyczny wobec ustaleń szczytu NATO w Newport. Eurodeputowany Sojuszu Lewicy Demokratycznej powiedział w Trójce, że nie można przeceniać wojskowego znaczenia "szpicy" NATO. Siły te mają bowiem dopiero powstać. Janusz Zemke dodał, że na szczycie nie podjęto żadnych decyzji w sprawie utworzenia wspólnej floty na Bałtyku. Tymczasem polska Marynarka Wojenna jest słaba, a na Bałtyku może dojść do konfliktów, związanych na przykład z transportem gazu ziemnego.

Mówiąc o wezwaniu Polski do udziału w walce z Państwem Islamskim, europoseł SLD wyraził opinię, że polska pomoc będzie polegała na udziale w transporcie lotniczym. Podkreślił, że na razie nie ma żadnych deklaracji, dotyczących udziału naszych żołnierzy w walkach w Iraku.

Janusz Zemke uważa, że Rosja chce na stałe włączyć Ukrainę w strefę swoich wpływów. Obecny rozejm rosyjsko-ukraiński nie będzie więc, jego zdaniem, zbyt trwały, gdyż Rosjanie nie osiągnęli wszystkich swoich celów. Należy przewidywać, że walki, przerywane działami dyplomatycznymi, będą trwały jeszcze długo. Janusz Zemke nie dopuszcza do siebie myśli o uczestnictwie sił NATO w walkach na Ukrainie. Oznaczałoby to bowiem konflikt międzynarodowy na dużą skalę. Polityk SLD dodał, że zapatruje się sceptycznie na ewentualne NATO-wskie dostawy broni dla Ukrainy. Kraj ten ma bowiem, jego, zdaniem, wystarczająco dużo podstawowego uzbrojenia.

Gdyby natomiast NATO dostarczyło Ukraińcom nowoczesną broń, to Rosja dostarczyłaby podobną broń rebeliantom, co prowadziłoby do eskalacji konfliktu. Janusz Zemke uznał za mniej niż symboliczną kwotę 15 milionów euro, przeznaczoną przez NATO dla Ukrainy. Jego zdaniem, że Sojusz nie chce się angażować w konflikt w tym kraju, gdyż nie jest on ani członkiem Paktu, ani Unii Europejskiej.

Janusz Zemke uznał za mało prawdopodobną możliwość użycia przez Rosję broni jądrowej przeciwko Polsce. Pisał o tym amerykański dwumiesięcznik "Foreign Policy". Polityk SLD podkreślił, że bronią jądrową nie rozstrzygnie się żadnego konfliktu, a ten, kto by jej użył, zginie jako drugi.

Mówiąc o awansie polskich polityków na wysokie stanowiska w Unii Europejskiej, Janusz Zemke wyraził opinię, że będzie to korzystne dla Wspólnoty. Da jej bowiem "świeżą krew". Może to natomiast doprowadzić do kryzysu w Platformie Obywatelskiej i przebudowy polskiej sceny politycznej.