Szef rządu zapewnił, że będzie stał na czele PO do 1 grudnia. Potem - jak powiedział - "Platforma będzie musiała sobie radzić z nowym liderem". Argumentował, próba łączenia funkcji szefa Rady Europejskiej i przewodniczącego PO byłaby dwuznaczna i mogłaby osłabić jego skuteczność.
Premier dodał, że nie jest zwolennikiem przyśpieszonych wyborów. Tłumaczył, że nie jest to dobrze widziane przez wyborców i jako przywołał przykład Prawa i Sprawiedliwości, które w 2007 roku skróciło kadencję i przegrało wybory. Tusk podkreślał, że do zaplanowanych na przyszły rok wyborów parlamentarnych zostało już niewiele czasu.
Tusk nie chciał ujawnić, kto go zastąpi. Powiedział, że to prezydent poinformuje o jego następcy. Tusk wspomniał jednak, że przyszły premier będzie musiał gwarantować stabilność, między innymi przez utrzymanie większości koalicji w Sejmie. Polityk powiedział, że jego przeprowadzka do Brukseli nie może oznaczać destabilizacji sytuacji w Polsce i - jak się wyraził - "temu będą podporządkowane wszystkie decyzje".
Tusk zostanie szefem Rady Europejskiej 1 grudnia. Zdecydowali o tym przywódcy państw Wspólnoty na szczycie w Brukseli.