Deklarujemy, że chcemy mieć potomstwo, a rodzina jest dla nas ważna. A jednocześnie lawinowo przybywa kobiet, które nie rodzą.
Wśród kobiet urodzonych w 1945 r. tylko 8 proc. nigdy nie miało dzieci. W pokoleniu ich córek i wnuczek nie rodzi już prawie co piąta. A demografowie prognozują, że będzie jeszcze gorzej – w roczniku 1975, który statystycznie rzecz biorąc za 5 lat wyjdzie z okresu rozrodczego – bezdzietnych ma być już 25 proc. Polska wypada blado nawet na tle pozostałych państw naszego regionu.
Wyniki prognoz demograficznych dają do myślenia, szczególnie w zestawieniu z badaniami opinii społecznej. W ankietach prowadzonych choćby przez CBOS większość Polaków deklaruje, że na czele ich hierarchii wartości ciągle stoi rodzina. Dla porównania: praca zawodowa jest ważna dla 21 proc., a wykształcenie dla 9 proc. Co więcej – jedynie 10 proc. Polaków deklaruje, że nigdy nie chciałoby mieć dzieci.
Te rozbieżności przeanalizowali badacze z SGH. W ramach projektu „Nowe wzorce formowania i rozwoju rodziny w Polsce” (FAMWELL) próbowali odpowiedzieć na pytanie, dlaczego przybywa kobiet, które kończąc swój okres rozrodczy, nie mają ani jednego dziecka. – Są panie, które mają problemy ze zdrowiem, i takie, które nie mogą znaleźć pracy – mówi dr Monika Mynarska, demograf z UKSW, autorka badań dotyczących bezdzietności. – W ankietach i wywiadach pogłębionych wychodzi pełne spektrum przyczyn – dodaje.
W opublikowanym w tym roku raporcie badacze nie dają jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego Polki rodzą coraz rzadziej. Udało im się jednak wyróżnić aż sześć różnych ścieżek życiowych, które najczęściej prowadzą do bezdzietności. Jak zauważyli badacze, szczególnie istotna dla zrozumienia zjawiska jest analiza doświadczeń jednostki w sferze edukacji, kariery zawodowej, a także związków.
Wśród badanych najwięcej było Polek samotnych, z wyższym wykształceniem i stabilnym zatrudnieniem. To aż 18,2 proc. wszystkich bezdzietnych. Jak napisali o tej grupie kobiet badacze: „Dążą one do celów składających się na sukces zawodowy: najpierw zdobywają odpowiednie wykształcenie, potem koncentrują się na pracy, a dopiero w ostatniej kolejności wchodzą w związki partnerskie”. To ostatnie wielu jednak nie wychodzi – 80 proc. kobiet z tej grupy do 37. roku swojego życia nie stworzyło związku, który polega na wspólnym mieszkaniu.
W raporcie z badania analitycy przekonują jednak, że bezdzietności nie można wiązać z aspiracjami zawodowymi kobiet. Podobną i niemal równie liczną kategorią okazały się pracujące panie z wykształceniem najwyżej średnim – to ponad 17 proc. wszystkich. Podobnie jak poprzednia grupa, również one podejmowały pracę zaraz po zakończeniu nauki, ale była to praca zdecydowanie gorzej płatna, być może na tyle, że nie pozwoliła na usamodzielnienie się. Dla wielu bezdzietnych kobiet ważnym ograniczeniem w drodze do wymarzonego potomstwa okazał się również zupełny brak pracy. Choć panie tworzyły stałe związki, nie decydowały się na dzieci, bojąc się, czy będą w stanie zapewnić im dobrą przyszłość.
O ile pierwsze kategorie związane są raczej z indywidualną decyzją o nieposiadaniu dzieci, o tyle pozostałe z obiektywnymi trudnościami. Dużą kategorią wśród bezdzietnych okazały się pracujące mężatki. To może dziwić, bo wciąż to w małżeństwach przychodzi na świat najwięcej małych Polaków. Jak jednak wyjaśniają badacze, aż 44 proc. osób, które trafiły do tej kategorii, ma problem z niepłodnością swoją lub partnera i jest tego świadome. Trzy czwarte osób z tej grupy deklaruje, że chciało mieć dzieci. Prawie 30 proc. wciąż chciałoby je mieć.
Ponad 15 proc. bezdzietnych to osoby z problemami zdrowotnymi – niepełnosprawne lub przewlekle chore. Co trzecia z tych pań nigdy nie rozpoczęła współżycia, ponad połowa nigdy nie weszła na rynek pracy.