Kijów obwinia prorosyjskich rebeliantów o uniemożliwienie holenderskim ekspertom prac na miejscu katastrofy malezyjskiego samolotu. Specjaliści medycyny sądowej mieli dziś dotrzeć na teren kontrolowany przez bojówkarzy, gdzie 17 lipca została zestrzelona maszyna z 298 osobami na pokładzie.

Jak napisał na jednym z portali społecznościowych szef ukraińskiej dyplomacji Pawło Klimkin, separatyści ze wschodu Ukrainy powracają do ich "normalnej, skandalicznej praktyki: nie wpuszczają OBWE w rejon katastrofy rejsu MH17, twierdząc, że w pobliżu walczą ukraińskie wojska". Minister spraw zagranicznych przekonywał, że bojówkarze kłamią, ponieważ Kijów zobowiązał się do zawieszenia broni w obszarze 40 kilometrów od miejsca tragedii.

Holenderski rząd poinformował dziś w komunikacie, że ,”walki w regionie oznaczają, że sytuacja jest tam wciąż zbyt niestabilna, by śledczy mogli bezpieczne pracować na miejscu katastrofy”. Dlatego też, grupa 30 holenderskich ekspertów ma pozostać w Doniecku do odwołania. Z kolei, jak poinformował zastępca szefa misji obserwatorów OBWE na Ukrainie, kolejna próbę dotarcia na miejsce katastrofy ma zostać podjęta jutro. Specjalistom będą towarzyszyć nieuzbrojeni policjanci.