Szef Pentagonu Chuck Hagel chce ograniczyć wielkość amerykańskich sił lądowych do poziomu sprzed drugiej wojny światowej. To skutek oszczędności w armii Stanów Zjednoczonych oraz zmiany priorytetów po zakończeniu wojny w Afganistanie.

Obecnie amerykańskie siły lądowe liczą 520 tysięcy żołnierzy. Sekretarz obrony chce je zredukować do 440-450 tysięcy, czyli do poziomu z 1940 roku. "Dobiega końca nasza misja bojowa w Afganistanie. To będzie pierwszy budżet, który w pełni odzwierciedla przemiany w naszej armii po zakończeniu 13-letniej wojny - najdłuższego konfliktu w historii naszego kraju" - oświadczył Chuck Hagel.

Sekretarz obrony zapowiedział też zakończenie ery samolotów szpiegowskich U-2 oraz samolotów bojowych A-10. Hagel przekonywał, że USA powinny inwestować w siły szybkiego reagowania oraz nowoczesne technologie. "Zmieniamy priorytety. Będziemy się teraz koncentrować na strategicznych wyzwaniach przyszłości: technologiach, nowych centrach władzy i coraz bardziej nieprzewidywalnym świecie, który w pewnych obszarach stanowi większe zagrożenie dla Stanów Zjednoczonych".

Część republikanów natychmiast skrytykowała plany szefa Pentagonu - tym bardziej, że zawierają one propozycje zamknięcia części baz wojskowych na terytorium USA.