W Rosji nie jest mile widziane korzystanie z zagranicznych grantów. Przekonali się o tym obrońcy praw człowieka z organizacji: Memoriał, Agora i Moskiewskiej Grupy Helsińskiej. Dwaj deputowani rządzącej partii Jedna Rosja nazwali ich „wszystkożercami” i potępili za jednoczesne ubieganie się o środki finansowe w Rosji i zagranicą.

Od ubiegłego roku obowiązuje w Rosji ustawa zmuszająca organizacje korzystające z pomocy zagranicznej do rejestrowania się na liście „obcych agentów”. „To niemądre prawo” - twierdzą rosyjscy obrońcy praw człowiek. Natomiast prezydent Władimir Putin przekonuje, że „obywatele mają prawo wiedzieć kto komu płaci”.

Jednocześnie Kreml uruchomił specjalny fundusz, z którego rozdaje granty organizacjom społecznym. Kilka dni temu ogłoszono wyniki konkursu i okazało się, że wśród zwycięzców są krytykowane przez rosyjskie władze organizacje obrońców praw człowieka: Memoriał, Agora, Gołos i Moskiewska Grupa Helsińska.

Te same organizacje nadal korzystają ze wsparcia zagranicznych fundacji. Oburzyło to deputowanych rządzącej partii Jedna Rosja: Siergieja Żeliezniaka i Michaiła Markiełowa. Potępili oni „pazerność” i „wszystkożerność” obrońców praw człowieka. Moskwa od dawna daje do zrozumienia, że zagraniczna pomoc finansowa nie jest mile widziana w Rosji.