Ryszard Siwiec był niezwykłym bohaterem - podkreśla jego syn Wit. Dziś mija 45. lat od śmierci Ryszarda Siwca, który w 1968 roku, podczas uroczystości dożynkowych na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia, dokonał samospalenia w obecności szefów partii, dyplomatów i stu tysięcy widzów. Był to gest sprzeciwu wobec zaangażowania Polski w zbrojną interwencję Układu Warszawskiego w Czechosłowacji.

Wit Siwiec przypomina, że niezwykły, heroiczny czyn jego ojca był wyrazem przywiązania do idei wolności. Syn Ryszarda Siwca uważa, że do tragicznego czynu popchnęła ojca miłość do wolności i szacunek dla bratnich narodów. Jak mówi " to wolność Czechów i Słowaków została zgwałcona. Porażające jest jednak to, że przesłanie ojca nie straciło dziś na aktualności".

Ryszard Siwiec przed samopodpaleniem nagrał antykomunistyczne przesłanie, w którym apelował o powstrzymanie inwazji na Czechosłowację. Dlatego komunistyczne władze zrobiły wszystko, by jego czyn zbagatelizować i doprowadzić do zapomnienia.

Wit Siwiec wspomina, że jego rodzina musiała zachować tragedię ojca w głębokiej tajemnicy. Jak wyjaśnia, jego matka wiedziała, co się stało, ale od czasu pogrzebu całą rodzinę obowiązywał zakaz mówienia o ojcu.

Wit Siwiec z rozgoryczeniem mówi, że najbardziej boli go fakt, iż po upadku komunizmu w Polsce tak mało wspomina się o jego ojcu a pamięć o jego poświęceniu jest znikoma. Dopiero rok temu przy jednej z bram Stadionu Narodowego został odsłonięty pomnik upamiętniający Ryszarda Siwca.

Ryszard Siwiec, był żołnierzem Armii Krajowej. W latach powojennych odmówił przyjęcia posady nauczyciela, by nie uczestniczyć w procesie indoktrynacji młodzieży i pracował jako księgowy. Pisał i kolportował antytotalitarne ulotki.