W Prawie i Sprawiedliwości powrócił pomysł, aby w wyborach prezydenckich wystartował nie Piotr Gliński, ale Jarosław Kaczyński - dowiedział się "Newsweek". Podobno prezes boi się, że profesor przegra ze Zbigniewem Ziobrą.

Od miesięcy to o Glińskim mówiło się jako kandydacie PiS na prezydenta - potwierdził to zresztą sam Kaczyński. Jednak ostatnio, według "Newsweeka", prezes zaczął wycofywać się z tego pomysłu. Rozpoznawalność Glińskiego jest bowiem bardzo niska. Miałby też problem - jako były członek Unii Wolności i aktywista ruchów ekologicznych - z pokonaniem Ziobry, który nadal jest zresztą kojarzony z PiS.

Co więcej, "Newsweek" dotarł do sondażu prezydenckiego, przygotowanego przez Millward Brown. Najbliższe wybory wygrałby Bronisław Komorowski z 50 proc. poparciem. Gliński mógłby liczyć na zaledwie 4 proc. głosów i przegrałby nie tylko ze Zbigniewem Ziobrą, ale także z Januszem Palikotem (6 proc.), Leszkiem Millerem (5 proc.) i Januszem Korwin-Mikkem (5 proc.).

"Prezes nie powiedział tego wprost, ale zrozumiałem że, jeśli zawczasu nie zabijemy Solidarnej Polski, to nie będzie miał wyjścia i sam będzie musiał stanąć do tych wyborów" - powiedział "Newsweekowi" polityk PiS, który nieoficjalnie rozmawiał z Kaczyńskim na temat wyborów prezydenckich.