Egipska armia otoczyła kluczowe miejsca w Kairze. Wszystko to dzieje się w czasie, gdy w Egipcie prawdopodobnie doszło do zamachu stanu. Na ulicach miasta protestują tysiące osób, zarówno zwolenników jak i przeciwników prezydenta Mohammeda Mursiego. Wszyscy czekają na oficjalne oświadczenie armii.

Jak relacjonuje z Kairu specjalny wysłannik Polskiego Radia Wojciech Cegielski, czołgi i transportery opancerzone otaczają pałac prezydencki na północy Kairu, ale także miejsca, gdzie trwają demonstracje, w tym plac Tahrir. Egipskie media informują też, że wojsko jest na ulicach Suezu, w miejscach gdzie zebrali się zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego.

Już kilka godzin temu minęło ultimatum, jakie armia postawiła prezydentowi Mohammedowi Mursiemu na dojście do porozumienia z opozycją. Wcześniej wojsko zajęło siedzibę państwowej telewizji, choć program emitowany jest normalnie.

Współpracownicy prezydenta i przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego twierdzą, że w kraju doszło do zamachu stanu i że nie mają kontaktu z prezydentem. Przypuszcza się, że Mohammed Mursi przebywa w koszarach Gwardii Republikańskiej.

Na zapowiadane od kilku godzin oświadczenie armii czekają tłumy Egipcjan zebranych zarówno na placu Tahrir w Kairze, jak i w rejonie pałacu prezydenckiego.
Od kilku dni przeciwnicy Bractwa Muzułmańskiego i prezydenta Mursiego organizowali w całym kraju demonstracje, w czasie których domagali się rezygnacji prezydenta. Opozycja zarzuca Bractwu, że przekształca Egipt w kraj religijny i nie umie poradzić sobie z postępującym kryzysem ekonomicznym.