Jeszcze przed 10 lutego może dojść do największego od 1981 roku strajku generalnego na Śląsku - czytamy w "Rzeczpospolitej".

Założony w październiku Międzyzakładowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy skupia śląskie oddziały największych central związkowych w kraju. Komitet domaga się stworzenia ulg dla przedsiębiorstw utrzymujących zatrudnienie w kryzysie, wsparcia dla tych, które odczują skutki pakietu klimatycznego, ograniczenia "umów śmieciowych", likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia i utrzymania przywilejów emerytalnych dla zatrudnionych w szczególnych warunkach.

W prowadzonych od listopada w poszczególnych zakładach referendach strajkowych opowiedziało się za protestem około 90 procent uczestników. 10 stycznia będą głosować górnicy. Wszystko wskazuje na to, że też poprą strajk. Jego data nie jest jeszcze znana. "Trzeba się dokładnie zastanowić, by nic nie przysłoniło naszej akcji ani też by nie była ona podczepiona pod jakieś wydarzenie polityczne" - mówi wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce, Wacław Czerkawski. Dodaje, że "gdy na dwie godziny staną pociągi, autobusy, tramwaje i fabryki, może ktoś zacznie z nami rozmawiać".