Unijny jednolity rynek powinien się bardziej otworzyć, jeśli Europa chce przezwyciężyć dość niski poziom inwestycji czy poradzić sobie z problemami demograficznymi - mówiła w poniedziałek w Brukseli minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz.

Szefowa MPiT brała udział w zorganizowanej przez Komisję Europejską konferencji "Jednolity rynek jako siła napędowa inwestycji w Europie". Choć od wybuchu światowego kryzysu mięła już dekada, a gospodarka UE rozwija się dosyć dynamicznie, w Europie inwestycje nadal są na dość niskim poziomie.

"Jeśli chcemy mierzyć się z tymi problemami, którymi są dość niski poziom inwestycji porównując Europę z innymi regionami świata, czy też problemami demograficznymi, ten jednolity rynek musi stać się dużo bardziej otwarty" - mówiła polskim dziennikarzom w Brukseli Emilewicz.

Z danych Komisji Europejskiej wynika, że to kraje unijne inwestują u siebie nawzajem najbardziej. Zdaniem polskiej minister to dowód na to, że "28" powinna się otwierać bardziej na siebie, jeśli chce utrzymać swój poziom atrakcyjności i konkurencyjności.

"Jednolity rynek jest prawdopodobnie jednym z największym osiągnięć wspólnoty europejskiej, ale jednocześnie dziś coraz częściej staje się przekleństwem, ponieważ jest przeregulowany, a po drugie w wielu obszarach zawiera wiele barier pozaregulacyjnych" - podkreślała Emilewicz.

Podczas wystąpienia na konferencji wskazywała m.in. na kwestie regulacji dotyczących pracowników delegowanych, które są przykładem ograniczeń na jednolitym rynku. Szefowa resortu przedsiębiorczości i technologii zwracała też uwagę na wyzwania związane z jednolitym rynkiem cyfrowym.

"Jeśli Europa chce być konkurencyjna, a nie pozostawać w tyle za Stanami Zjednoczonymi czy Chinami, szeroko rozumianą Azją, musi poważnie zmierzyć się z problemem standaryzacji i realnego otwarcia danych dla sektora małych i średnich firm oraz dużych przedsiębiorstw" - przekonywała.

Jak mówiła, otwarcie danych musi przekroczyć "barierę strachu", z którą dziś się mierzymy, jeśli UE chce odgrywać rolę w budowaniu sztucznej inteligencji, opracowywaniu standardów dla komunikujących się ze sobą i uczących się maszyn.

Emilewicz jest zdania, że choć dużo dziś mówimy o jednolitym rynku cyfrowym, to tak naprawdę jest on zamykany w granicach narodowych. Jej zdaniem dla graczy rynkowych ważne jest też to, aby decyzje w UE zapadały szybciej, by możliwa była konkurencja z najbardziej rozwiniętymi państwami świata. "Proces decyzyjny nie może trwać kilka lat, musi trwać kilka miesięcy. Tego domaga się rynek" - powiedziała.

"Na poziomie teoretycznym wszyscy zgadzają się w tym, że to, co jest wartością, to stworzenie realnie funkcjonującego jednolitego, europejskiego rynku. Rynku, na którym inwestor chcąc wejść ze swoimi usługami na jeden z krajowych, europejskich rynków, nie będzie się musiał mierzyć z problemem certyfikacji, rejestracji, w takiej czy innej organizacji produkcyjnej" - dodała Emilewicz.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)