Ordynacja do Europarlamentu jest skomplikowana, nowa ją upraszcza i upodabnia wybory do PE do wyborów do Sejmu – przekonywali w radiowej Trójce przedstawiciele PiS i prezydenta. Według opozycji celem jest faworyzowanie PiS i eliminacja małych ugrupowań.

"Obecna ordynacja do Europarlamentu jest skomplikowana, niezrozumiała; od wielu lat wzbudza głosy socjologów, politologów, ze należy ją zmienić" – powiedział w audycji "Śniadanie w Trójce" rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński.

Dodał, że ordynacja wyborcza do PE nie była elementem programu wyborczego Andrzeja Dudy ani jego zobowiązań wyborczych, a obecnie "ustawa jest analizowana pod różnym kątem". "Jaka będzie decyzja prezydenta, zobaczymy" – powiedział. Według Łapińskiego "dzisiaj trudno przewidzieć, kto najbardziej skorzysta z tej zmiany ordynacji wyborczej".

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin powiedział, że nowo uchwalona ordynacja zbliża zasady wyborów do PE do wyborów do polskiego Sejmu". "Są wyraźnie przypisane do okręgów ilości mandatów do zdobycia, wszystko jest jasne, proste, wyborcy nie są karani za to, że frekwencja w danym okręgu jest niższa niż w innym" – dodał.

Według Andrzeja Halickiego (PO) zmiany w podziale mandatów – podczas gdy dotychczas łączył się on z frekwencją, wyższą w wielkich aglomeracjach, gdzie PiS ma mniejsze poparcie – oznaczają "przesunięcie do tych okręgów, gdzie PiS wyraźnie dominuje".

"Nie można w tym wypadku mówić o proporcjonalności (…), stąd mój gest również w stronę takich przedstawicieli jak Kukiz ’15. Musimy być wszyscy razem, musimy się zjednoczyć i pokazać miejsce w szeregu takim manipulatorom" – dodał Halicki.

"Jeżeli ktoś tam wysyła delegację, tylko po to, żeby tam na emeryturze sobie dorobiła grupa już niepotrzebnych w kraju twarzy, to to są zmarnowane miejsca" – powiedział. Zapewnił, że PO wystawi kandydatów, którzy „dziś w kraju są bardzo rozpoznawalni".

Za budowaniem opozycyjnego bloku opowiedział się również Adam Szłapka (N). "Faktycznie powinniśmy PiS za tę manipulacje ukarać, tak jak zostało ukarane po ostatniej manipulacji w 2006 roku, kiedy specjalnie dla siebie i swoich przyjaciół z Samoobrony i LPR zmieniło ordynację w wyborach samorządowych i wprowadziło blokowanie list".

Według Piotra Zgorzelskiego (PSL-UED) "dotychczasowa ordynacja wyborcza to oczywiście nie była ordynacja marzeń, ale w dużo większym stopniu odwzorowywała spektrum polityczne i dawała szanse wyboru Polakom niż ta, którą zaproponowało PiS".

Zgorzelski zaznaczył, że w poprzednich wyborach PiS i PO zdobyły łącznie trzy czwarte mandatów, a według zmienionej ordynacji ich dominacja mogłaby jeszcze wzrosnąć. "Nie ma potrzeby tworzenia systemu bipolarnego. Polacy mają prawo dokonywać wyboru poza tymi dwoma blokami" – przekonywał.

Odnosząc się do kwestii samodzielnego startu PSL lub w koalicji z innymi ugrupowaniami powiedział, że "taktykę i strategię dokłada się do warunków gry", a te nie są określone, ponieważ prezydent jeszcze nie podpisał nowej ordynacji. Dodał, że na razie Stronnictwo przygotowuje się do wyborów lokalnych.

Według Grzegorza Długiego z Kukiz '15 nowa ordynacja jest wymierzona właśnie w tę partię. "Ta ustawa została przeprowadzona w dwóch celach. Jeden to zapewnienie PiS rządów po wsze czasy, drugi jest taki, że PiS postanowiło w końcu zarżnąć Kukiz '15, bo tak naprawdę o to chodzi, głównie Kukiz '15 jest celem tej ustawy" – mówił.

Według Długiego chodzi o to, "aby jedno z ugrupowań, które wiadomo, że nie ma wielkiej chęci blokować się z kimkolwiek, po prostu wykończyć".

"Dziwię się, że jest taki stawianie sprawy, że od ordynacji zależy, jaki będzie wynik wyborów, przecież to są absurdalne twierdzenia" – oponował Sasin.

W piątek Senat przyjął bez poprawek nowelizację Kodeksu wyborczego dotyczącą ordynacji do Parlamentu Europejskiego. Według niej każdy okręg ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do PE.