Dobrze się stało, że senatorowie zdecydowali, by nie wyrazić zgody na wniosek prezydenta ws. referendum - ocenił szef KSRM Jacek Sasin. To jest sukces nas wszystkich, bo uniknęliśmy poważnego problemu, jakim byłoby to referendum - podkreślił minister.

Senat nie wyraził w środę zgody na zarządzenie przez prezydenta Andrzeja Dudę konsultacyjnego referendum ogólnokrajowego ws. zmian w konstytucji w dniach 10-11 listopada.

Za wyrażeniem zgody przez Senat na zaproponowane przez prezydenta Andrzeja Dudę referendum konsultacyjnego ws. zmian w konstytucji w dniach 10-11 listopada, opowiedziało się 10 senatorów, przeciw było 30, od głosu wstrzymało się 52. Od głosu wstrzymało się 50 senatorów PiS m.in. marszałek Senatu Stanisław Karczewski, wicemarszałek Adam Bielan oraz Jan Maria Jackowski

"Myślę, że to jest przede wszystkim sukces nas wszystkich, bo uniknęliśmy poważnego problemu, jakim byłoby to referendum" - powiedział Sasin, pytany w czwartek przez rp.pl, czy decyzja Senatu, to sukces prezydenta. "Myślę, że dobrze się stało, że taką decyzję senatorowie podjęli" - dodał szef Komitetu Stałego Rady Ministrów.

"Unikniemy problemów, jakie to referendum, gdyby ono zaistniało, mogło spowodować. Problemów przede wszystkim dla Polaków, którzy chcieliby pewnie 11 listopada świętować stulecie niepodległości, a nie uczestniczyć w politycznej awanturze, bo niestety zapowiedź takiej politycznej awantury mieliśmy ze strony opozycji" - zauważył Sasin.

Jak podkreślił, zapowiedzi bojkotu referendum ze strony opozycji "jeszcze mocniej nas utwierdziło w tym, że 11 listopada, stulecie niepodległości, to nie jest dobry moment, żeby taki bój polityczny z opozycją staczać". Według Sasina przeprowadzenie referendum niosłoby ryzyko "zamienienia święta, bardzo ważnego, stulecia niepodległości w kolejną polityczną jatkę".

Na uwagę, że to senatorowie PiS odrzucili pomysł referendum Dudy, Sasin odpowiedział, że "przeciwko temu referendum głosowali senatorowie opozycji". "Senatorowie PiS nie głosowali za, ale nie głosowali też przeciw, większość senatorów wstrzymała się od głosu" - zaznaczył minister.

Przyznał, że można było uzgodnić z prezydentem inne terminy referendum. "Przecież my proponowaliśmy inne rozwiązania, inne daty. To nie jest żadna tajemnica, to się odbywało publicznie. Pan prezydent nie skorzystał z tej propozycji" - mówił Sasin.

Zapewnił, że decyzja Senatu nie jest upokorzeniem dla prezydenta. Powtórzył, że przesądziło o niej przeświadczenie, że 11 listopada byłoby niewłaściwą datą, obawa przed trudnościami technicznymi i kosztami związanymi z referendum.

"Nie sądzę, żeby pan prezydent mógł się czuć upokorzony. Każdy organ władzy ma swoje kompetencje. Pan prezydent ma takie kompetencje, żeby wystąpić o przeprowadzenie referendum, a senatorowie mają prawo, żeby się do takiej inicjatywy odnosić. Nie należy tego traktować jako upokarzanie tylko jako wypełnianie swoich obowiązków" - powiedział minister.

Pytany, czy obawia się, że po decyzji Senatu prezydent nie podpisze ostatniej nowelizacji ustaw o SN, sądownictwie i prokuraturze, Sasin powiedział: "Stawianie sprawy w ten sposób upokarza i uwłacza panu prezydentowi Andrzejowi Dudzie". Bo, jak dodał, sugeruje, że prezydent "kieruje się jakimiś pozamerytorycznymi przesłankami podejmując decyzję o podpisaniu lub niepodpisaniu ustawy, w tym przypadku, jak rozumiem, jakąś chęcią rewanżu czy, jak ktoś mówił, zemsty za tę decyzję Senatu".

"Ja znam pana prezydenta Andrzeja Dudę i wiem, że to są zachowania, które nie mieszczą się w jego kanonie zachowań. Będzie tę ustawę na pewno oceniał pod względem zgodności z prawem, z konstytucją, również z pewną potrzebą przyjęcia takiego prawa. Nie spodziewamy się weta ze strony prezydenta, bo nie ma przesłanek, żeby takie weto zaistniało" - dodał szef KSRM.