Państwa europejskie chciałyby, wbrew prezydentowi Trumpowi, utrzymać porozumienie z Iranem. Ale agresywna retoryka ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego odbiera im argumenty
Utrzymanie w mocy porozumienia nuklearnego z Iranem, po wyjściu z niego przed miesiącem Stanów Zjednoczonych, staje się coraz bardziej wątpliwe. Władze w Teheranie poinformowały wczoraj Międzynarodową Agencję Energii Atomowej, że zamierzają zintensyfikować prace nad wzbogacaniem uranu. Nie oznacza to jeszcze złamania warunków umowy, ale pokazuje, że Iran nie zamierza biernie przyglądać się rozwojowi sytuacji.
Ali Akber Salehi, szef irańskiej agencji atomowej, powiedział wczoraj dziennikarzom, że w znajdującym się ok. 300 km na południe od Teheranu ośrodku nuklearnym w Natanz rozpoczęły się przygotowania do budowy nowych wirówek do wzbogacania uranu. – W normalnej sytuacji zajęłoby to sześć–siedem lat, ale teraz będą gotowe w nadchodzących tygodniach lub miesiącach – oświadczył. Prace polecił wznowić najwyższy przywódca duchowy ajatollah Ali Chamenei na wypadek, gdyby porozumienie nuklearne – nazywane w skrócie JCPOA – kompletnie się załamało. – Jeśli ono upadnie, podkreślam, jeśli upadnie, będziemy budować nową generację wirówek. Ale na razie poruszamy się w ramach JCPOA – zastrzegł.
Zgodnie z porozumieniem, które w 2015 r. zawarły z Iranem Stany Zjednoczone, Rosja, Chiny, Wielka Brytania, Francja i Niemcy, władze w Teheranie zgodziły się ograniczyć swój program jądrowy w zamian za zniesienie obowiązujących od lat sankcji gospodarczych. W szczególności ustalono, że Iran przez 15 lat będzie mógł produkować jedynie nisko wzbogacony uran używany jako paliwo do elektrowni jądrowej (maksymalny limit izotopu U-235 ustalono na 3,67 proc., przed porozumieniem wzbogacał go do 20 proc., podczas gdy do budowy bomby atomowej potrzeba co najmniej 90 proc.), pozbędzie się zapasów średnio wzbogaconego uranu, wyłączy większość wirówek oraz będzie wpuszczać zagranicznych inspektorów do ośrodków nuklearnych.
Ale 9 maja Donald Trump, realizując jedną z głównych obietnic wyborczych, wypowiedział porozumienie. Amerykański prezydent argumentował, że nie powstrzymuje ono Iranu przed wejściem w posiadanie broni atomowej, a jedynie odsuwa ten moment w czasie, poza tym nie rozwiązuje innych problemów, jak rozwój irańskiego programu rakiet balistycznych czy destabilizowanie przez władze w Teheranie sytuacji w regionie poprzez wspieranie reżimu w Syrii, rebelii w Jemenie czy ugrupowania Hezbollah w Libanie.
Wprawdzie Wielka Brytania, Francja i Niemcy podzielają obiekcje Trumpa co do irańskiego programu balistycznego, ale uznały, że porozumienie zwiększa bezpieczeństwo, i zamierzają się go trzymać. Iran, w którym frakcja reformatorów z prezydentem Hassanem Rouhanim na czele wiązała duże nadzieje na poprawę sytuacji gospodarczej, początkowo też nie podejmował żadnych pochopnych działań. Niezależnie od tych deklaracji gospodarcze skutki decyzji Trumpa już stają się widocznie – niektóre zachodnie firmy w obawie przed amerykańskimi sankcjami wstrzymują inwestycje albo wręcz zaczynają się wycofywać z Iranu.
Na dodatek później Chamenei – będący od początku sceptyczny wobec JCPOA – sprecyzował sześć warunków, od spełnienia których Iran uzależnia dalsze przestrzeganie porozumienia. Zgodnie z najważniejszymi Londyn, Paryż i Berlin nie będą kwestionować irańskiego programu rakiet balistycznych ani zaangażowania Teheranu w regionie, miałyby dalej kupować irańską ropę i wyrównywać straty związane z ewentualnymi zmniejszonymi zakupami, zaś europejskie banki miałyby gwarantować transakcje finansowe z Iranem. Trudny do zaakceptowania jest zwłaszcza pierwszy z postulatów. Ale Chamenei jeszcze podbija stawkę, oświadczając, że Iran nie pójdzie na żadne ustępstwa.
– Niektórzy Europejczycy mówią o ograniczeniu naszego obronnego programu rakietowego. Mówię Europejczykom, że ograniczenie naszego programu rakietowego jest waszym marzeniem, które nigdy się nie spełni. (...) Wrogowie nie chcą istnienia w regionie niezależnego Iranu. Nadal będziemy wspierać uciśnione narody. Jeśli Iran zostanie zaatakowany przez wrogów, odpowie dziesięć razy mocniej – zapowiedział najwyższy przywódca duchowy w przemówieniu wygłoszonym z okazji 29. rocznicy śmierci założyciela Republiki Islamskiej ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego. Nie ma wątpliwości, że tego typu retoryka nie ułatwia rozmów o przyszłości JCPOA.
Tymczasem do porzucenia umowy zachęca europejskich przywódców premier Izraela Benjamin Netanjahu. W poniedziałek spotkał się w Berlinie z Angelą Merkel, wczoraj rozmawiał z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, a dziś będzie w Wielkiej Brytanii. Na razie jednak przekonuje bezskutecznie. – Chociaż mamy różne zdania na temat użyteczności i efektywności JCPOA, Niemcy się z niego nie wycofują. Razem z naszymi europejskimi partnerami trzymamy się umowy – zadeklarowała niemiecka kanclerz. Niedługo może się jednak okazać, że nie będzie się czego trzymać, bo Iran sam się z niej wycofa.