Nowa komisja śledcza ruszy jeszcze przed wakacjami. I będzie bardzo ważną areną rozgrywki między PiS a PO.
Jeszcze na tym posiedzeniu Sejmu odbędzie się pierwsze czytanie projektu uchwały o powołaniu komisji śledczej ds. VAT. Posłowie nie zdążą jednak raczej wybrać jej składu. To stanie się na kolejnym posiedzeniu pod koniec maja. W takim scenariuszu komisja zacznie działać jeszcze przed wakacjami.
– Na początku będzie więcej pracy organizacyjnej, trzeba przygotować plan, znaleźć ekspertów. Pierwsze przesłuchania mogą się odbyć z początkiem czerwca. Z punktu widzenia opinii publicznej, jeśli nie ma przesłuchań, to komisja nie działa – mówi Marcin Horała, poseł PiS typowany na szefa komisji.
Na razie nie ma decyzji, jak zostanie ułożony plan przesłuchań. Wiadomo tylko, że trzeba działać szybko. – Raczej nie wchodzi w grę stopniowe przesłuchiwanie od najniższego szczebla urzędników czy prokuratorów. Tempo byłoby za wolne – podkreśla Horała. W grę wchodzi przesłuchanie na początku kilku ekspertów, którzy mieliby pokazać problem, i tak pozyskana wiedza byłaby uzupełniana w toku prac komisji. Ale możliwe jest także rozpoczęcie przesłuchań od ministra finansów czy innego wysokiego urzędnika resortu z czasów PO.
Politycy PiS chcą, by czasowy zakres prac komisji ograniczyć do lat, gdy rządziła Platforma. Taka cezura znalazła się w projekcie uchwały i symbolicznie wskazuje na odpowiedzialność poprzedniej władzy za lukę w VAT. Jest pewne, że w tej sprawie dojdzie do starcia podczas debaty sejmowej. Politycy PO chcą, by prace komisji objęły także lata rządów PiS, gdyż chcą wykazać, że wiele zmian rozszczelniających system, o jakie PiS oskarża PO, proponowali wcześniej współpracownicy Jarosława Kaczyńskiego. – Ta komisja zaboli PiS – twierdzi rzecznik Platformy Jan Grabiec.
Z punktu widzenia Prawa i Sprawiedliwości istotne jest wskazanie wielkich liczb. – Skala ubytków we wpływach z VAT pokazuje, że to było 200–300 Amber Goldów. Pewnie trzeba będzie na przykładach pokazać mechanizmy, ale nie wgłębiając się w poszczególne przypadki. Były lata, w których wskaźniki makroekonomiczne rosły, a wpływy z VAT spadały lub rosły dużo wolniej. W takich przypadkach teza, że za dużą część ubytków odpowiadają wyłudzenia, wydaje się oczywista – uważa poseł Horała.
Celem komisji będzie wykazanie, że urzędnicy resortu finansów z rządu PO-PSL popełnili grzech zaniechania. O tym, że MF od początku wiedziało o procederze wyłudzeń, mechanizmach i skali problemu, mówił ostatnio w wywiadzie dla DGP obecny wiceminister finansów Paweł Gruza. Świadczyć o tym mają dokumenty, jakie resort finansów przekazał białostockiej prokuraturze prowadzącej śledztwo w tej sprawie.
Zarzut, jaki zapewne padnie, to najpierw zignorowanie, a potem nieskuteczna walka z wyłudzeniami VAT. O tym pierwszym świadczyć mają przykłady branż, których przedstawiciele wielokrotnie alarmowali urzędników o szkodach, jakie ponoszą z powodu działania oszustów. Najbardziej jaskrawy przykład to wstrzymanie w styczniu 2013 r. produkcji przez ArcelorMittal Warszawa. Firma poinformowała, że robi to ze względu na drastyczny spadek zamówień na pręty stalowe, co jest skutkiem nielegalnej sprzedaży produktów importowanych do Polski z krajów sąsiednich z pominięciem VAT. Polska Unia Dystrybutorów Stali podawała w 2012 r., że dotyczyło to połowy sprzedaży na terenie kraju.
PO ma się bronić, przypominając działania, jakie jej rząd podejmował w tamtym czasie: wprowadzanie odwróconego VAT w kolejnych branżach czy zasady solidarnej odpowiedzialności. Fakt, że rozwiązania te wprowadzano z opóźnieniem, będzie tłumaczyć przewlekłymi procedurami w Komisji Europejskiej, która na początkowym etapie niechętnie zgadzała się na takie rozwiązania. Ich wprowadzenie wymagało zgody Brukseli i komitetu vatowskiego, w skład którego wchodzą przedstawiciele państw członkowskich UE. Kraj starający się o zmianę przepisów musiał udowodnić, że została poniesiona faktyczna strata. Byli urzędnicy MF twierdzą, że mogło to trwać nawet rok.
Ale główny argument, jakiego użyją politycy dzisiejszej opozycji, brzmi: opracowaliśmy najważniejsze rozwiązania, z których skorzystał rząd PiS, tylko zabrakło nam czasu, żeby je wprowadzić. Najjaskrawszym przykładem ma być JPK. Albo lista dłużników podatkowych, z utworzenia której rząd PO-PSL zrezygnował po fali krytyki. Przymierzał się również do obniżenia limitu wartości transakcji między firmami, które trzeba przeprowadzać bezgotówkowo. 3 tys. zamiast 15 tys. euro chciano wpisać do nowego prawa działalności gospodarczej, nad którym pracował ówczesny resort gospodarki, ale ostatecznie tak się nie stało. Główny argument, jaki padł: używanie gotówki w obrocie gospodarczym nadal jest tańsze niż obrót bezgotówkowy. Mimo to PiS ostatecznie go obniżył z 15 tys. euro do 15 tys. zł.
PO też zamierza atakować PiS. Były minister finansów w rządzie Donalda Tuska Jacek Rostowski w wywiadzie dla DGP zarzucił obecnej władzy „kłamstwo vatowskie”. – Wzrost dochodów z VAT utożsamia się z uszczelnieniem systemu. Ale tak naprawdę za większość tego wzrostu odpowiadają dwa inne czynniki: lepsza koniunktura gospodarcza w Europie oraz bardziej „vatodajna” struktura wzrostu PKB, z większym udziałem importu i mniejszym inwestycji – argumentował na naszych łamach Rostowski.

Na razie poszczególne kluby zastanawiają się nad tym, kogo do komisji wysłać. W momencie gdy powoli kończy się aktywność komisji Amber Gold i z radarów opinii publicznej schodzi komisja weryfikacyjna, komisja śledcza ds. VAT może stać się głównym polem bitwy między PO a PiS w trakcie trzech najbliższych kampanii wyborczych.