Mieszkańcy Skopja i okolic uważają, że zmiana nazwy kraju jest ceną, którą warto zapłacić za integrację z Zachodem i lepszą przyszłość gospodarczą.
Władze Macedonii chcą jeszcze w tym półroczu rozwiązać ciągnący się od dziesięcioleci spór z Grecją o nazwę kraju. Nagrodą za ustępstwo będzie przyjęcie byłej jugosłowiańskiej republiki do NATO oraz rozpoczęcie rozmów o członkostwie w Unii Europejskiej. – Wierzę, że możemy zakończyć negocjacje sukcesem przed szczytem Sojuszu w lipcu – mówił w ubiegłym tygodniu macedoński premier Zoran Zaew. – Mamy automatyczne zaproszenie, co oznacza, że członkowie NATO zaczną ratyfikację naszej akcesji, jak tylko wraz z Grecją ogłosimy, że problem został rozwiązany – dodał.
Nie jest to tylko urzędowy optymizm, bo w ostatnich tygodniach faktycznie sporo się dzieje w relacjach między Skopje i Atenami, a rozwiązanie nigdy chyba jeszcze nie było tak realne. Ta zmiana klimatu rozpoczęła się od przejęcia władzy w maju zeszłego roku przez kierowaną przez Zaewa centrolewicę. Nowy rząd wykonał już w kierunku Aten kilka gestów dobrej woli, odbierając stołecznemu lotnisku imię Aleksandra Wielkiego (w miniony weekend, przed wizytą szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude’a Junckera, zaczęto demontować wielki napis na terminalu). Z kolei prowadząca w kierunku Grecji autostrada im. Aleksandra Wielkiego stała się Drogą Przyjaźni.
– Fakt, że nasz rząd zdecydował się zmienić nazwę lotniska i autostrady, dowodzi, że traktujemy to poważnie. To nie jest działanie na pokaz. Chcemy pozwolić naszemu krajowi uwolnić się od brzemienia, które wiele nas kosztowało – oświadczyła minister obrony Radmiła Szekerinska. Co najważniejsze, Zaew wyraził gotowość do kompromisu w kwestii nazwy kraju, do której mogłoby zostać dodane określenie w postaci „Górna”, „Północna” lub „Nowa”.
Weto i Aleksander Wielki
Spór o nazwę – a także o całe historyczne dziedzictwo starożytnej Macedonii – jest nawet dłuższy niż współczesna historia państwa ze stolicą w Skopju. Grecja wysuwała zastrzeżenia wobec tej nazwy jeszcze tuż po II wojnie światowej, gdy nowo utworzona Ludowa Republika Macedonii stała się jedną z części składowych Jugosławii, ale z racji ówczesnych uwarunkowań geopolitycznych nie miała żadnych środków nacisku. Zmieniło się to, gdy we wrześniu 1991 r. Macedonia proklamowała niepodległość.
Obiekcje Grecji, że taka nazwa jest zawłaszczaniem jej historycznego dziedzictwa i może prowadzić do wysuwania w przyszłości roszczeń terytorialnych, spowodowały, iż nowe państwo zostało przyjęte do ONZ dopiero po dwóch latach i to pod tymczasowym szyldem „Była Jugosłowiańska Republika Macedonii” (pod którym zresztą i w ONZ, i w wielu innych organizacjach międzynarodowych funkcjonuje do dziś). Ateny wykorzystały też swoje prawo weta do zablokowania członkostwa Macedonii w NATO i jej rozmów akcesyjnych z Unią Europejską.
Ale Macedonia też nie pozostawała bierna. Rządząca od 2006 do 2017 r. prawicowa partia WMRO-DPMNE rozpoczęła politykę ustarożytniania kraju, czyli otwartego nawiązywania do dziedzictwa starożytnej Macedonii, choć związki współczesnych Macedończyków, narodu słowiańskiego, z państwem Aleksandra Wielkiego są bardzo wątłe. Nawet w czasie, gdy obejmował on tron, w skład jego państwa wchodziły tylko skrawki obecnego terytorium Republiki Macedonii. Wszystkie ważne budowle czy instytucje zaczęły nosić imię Aleksandra bądź jego ojca Filipa II, wszędzie pojawiły się pomniki najważniejszych postaci starożytnej Macedonii, zaś centrum Skopja przebudowano w stylu nawiązującym do antyku. Grecja uważa to za próbę zawłaszczania jej dziedzictwa narodowego.
Po przejęciu władzy rząd Zaewa zdecydował się odejść od tego dopisywania krajowi historii – głównie z powodów politycznych, choć po części także estetycznych, bo budowanie nowych budynków udających antyczne budzi kontrowersje także nad Wardarem – co pozwala szukać porozumienia z Atenami. Wycofywanie się z polityki, na której przez ostatnią dekadę była budowana macedońska tożsamość, i gotowość do ustępstw w kwestii nazwy wygląda na porażkę Skopja, ale nie budzi większych protestów w kraju. – Społeczeństwo w Macedonii jest bardzo realistycznie nastawione. Ludzie są zmęczeni brakiem poprawy w kwestii poziomu życia. Myślą przede wszystkim o tym oraz o NATO, bezpieczeństwie, UE, o byciu częścią świata – uważa macedoński politolog Saszo Ordanowski.
Sukces potrzebny Atenom
Dla Macedonii rozwiązanie konfliktu jest szansą na integrację z Europą, co przełoży się na poziom życia. Ale Grecja też ma interes w zakończeniu sporu. Mimo trudnych stosunków jest ona jednym z największych inwestorów w Macedonii. Premier Aleksis Tsipras potrzebuje jakiegoś znaczącego sukcesu, bo w sondażach przed przyszłorocznymi wyborami jego partia obecnie przegrywa. Przede wszystkim jednak rozwiązanie sporu wzmocni bezpieczeństwo w regionie. Pozostawanie Macedonii poza NATO i Unią Europejską zwiększa ryzyko, że Rosja będzie chciała wykorzystać sytuację i spróbuje stać się dla władz w Skopju alternatywą wobec Zachodu.
Nie znaczy to jednak, że porozumienie – choć bliższe niż kiedykolwiek – jest przesądzone. W Grecji sprawa budzi ogromne emocje i premier Tsipras nie może sobie pozwolić na zbyt duże ustępstwa. Najprawdopodobniej zaproponuje on, by nie tylko dodać jakieś określenie do obecnej nazwy północnego sąsiada, ale także by zapisywać ją na całym świecie w wersji zmakedonizowanej, czyli by także w obcych językach brzmiało to „Gorna Makedonija” lub „Sewerna Makedonija”.
Problem w tym, że koalicyjny partner ugrupowania Tsiprasa, prawicowi Niezależni Grecy, nie zgadza się, by słowo „Macedonia” pozostało w jakiejkolwiek formie (zamiast tego kraj mógłby się nazywać np. Republika Skopja), a i prowadząca w sondażach opozycyjna Nowa Demokracja nie ma powodu, by pomagać Tsiprasowi.
Będzie referendum?
Grecja chciałaby także, by Macedonia wprowadziła poprawki do konstytucji usuwające wszystko to, co Ateny postrzegają jako podstawę do ewentualnych roszczeń terytorialnych. Skopje odpowiada, że takie poprawki zostały już przyjęte w 1995 r. i żądania dalszych zmian są bezpodstawne.
Zoran Zaew obiecał, że obywatele będą mogli się wypowiedzieć w referendum w sprawie zmian uzgodnionych między rządami. Jest wysoce prawdopodobne, że mając w perspektywie członkostwo w NATO i UE, Macedończycy zgodzą się na dodanie do obecnej nazwy jakiegoś określenia, ale też jeśli kompromis miałby polegać na całkowitym ustępstwie wobec greckich żądań, wynik może być inny.