Mieszkańcy Katowic, przy wsparciu lokalnych strażaków i urzędów, reaktywowali 350-metrowy tor saneczkowy w Parku Kościuszki. Od soboty można się znów na nim ślizgać. Tor przez lata był zapomniany - po raz ostatni był zalodzony w latach 90.

„Sam pomysł narodził się już w zeszłym roku. Podczas wieczornego biegania po parku zauważyłem, że w cieniu górki, na której dzieci w zimie jeżdżą na sankach jest coś, co przypomina koryto. Po chwili zrozumiałem, że to tor saneczkowy, którego nikt nie używa” - powiedział inicjator reaktywacji toru Jarosław Kopciuch. Postanowił wziąć sprawy w swoje ręce.

Zachęcił znajomych, by wraz z nim wysprzątali rynnę toru – usunęli z niej kamienie i gałęzie, które zagrażały bezpieczeństwu. Zainteresował też urzędników. W inicjatywę włączył się Zakład Zieleni Miejskiej, którego pracownicy także porządkowali teren, katowicka straż pożarna oraz spółka Katowickie Wodociągi. W ostatnich dniach strażacy zalali tor kilkoma warstwami wody, dzięki czemu niecka pokryła się warstwą lodu.

Tor ma długość 350 metrów i biegnie ze szczytu górki, nieopodal drewnianego kościółka św. Michała, aż do jednej z alejek kończących park. Dla pomysłodawców i lokalnych władz otwarcie atrakcji to idealne pożegnanie kończących się właśnie w Śląskiem ferii. Z toru będzie można korzystać tak długo, aż pozwoli na to pogoda.

„Chętnie wspieramy takie inicjatywy mieszkańców, więc z wielką chęcią zaangażowaliśmy się we wsparcie pomysłu Jarka” - zaznaczyła rzeczniczka katowickiego magistratu Ewa Lipka. W pierwszym dniu wśród korzystających z toru znalazł się prezydent Katowic Marcin Krupa.

Wszystkie osoby zainteresowane zabawą na torze saneczkowym w Parku Kościuszki muszą pamiętać, że organizatorzy nie zapewniają sprzętu do zjazdu. Wszyscy chętni będą również musieli zaakceptować regulamin ślizgawki, a dzieci przyjść z opiekunami. Korzystanie z toru jest bezpłatne. (PAP)

autor: Krzysztof Konopka