Opozycja w Azerbejdżanie zapowiedziała we wtorek bojkot przedterminowych wyborów prezydenckich w tym kraju, które zgodnie z w wydanym w poniedziałek rozporządzeniem prezydenta Ilhama Alijewa zostały przesunięte z października na 11 kwietnia.

Lider głównego opozycyjnego sojuszu Narodowa Rada Sił Demokratycznych Dżamil Hasanli powiadomił o planach zbojkotowania wyborów w rozmowie z agencją Reutera, dodając, że przedterminowe głosowanie to "obraza wyborów".

W prezydenckim dekrecie nie wyjaśniono, jakie są przyczyny zarządzenia przedterminowych wyborów. Zapewniono, że ten krok jest zgodny z konstytucją i kodeksem wyborczym Azerbejdżanu.

Doradca prezydenta Ali Hasanow stwierdził, że głosowanie przesunięto, aby wybory nie kolidowały z "istotnymi krajowymi i międzynarodowymi wydarzeniami". Z kolei zdaniem opozycji władze próbują w ten sposób przeszkodzić innym kandydatom w przeprowadzeniu należytej kampanii wyborczej.

Lider opozycyjnej Muzułmańskiej Partii Demokratycznej (Musawat) Arif Gadżyły potępił zmianę terminu wyborów, nazywając tę decyzję "działaniem mającym na celu przedłużenie rządów Alijewa na kolejne siedem lat".

Kandydaturę Alijewa, który w 2003 roku przejął władzę w kraju po swoim ojcu Hejdarze Alijewie, wysunęła rządząca Partia Nowy Azerbejdżan (YAP). W razie wygranej byłaby to czwarta kadencja Alijewa na stanowisku prezydenta.

Alijew wzmocnił swoją pozycję m.in. poprzez zorganizowanie dwóch referendów - w 2009 roku, w którym wykreślono z konstytucji zapis ograniczający prezydenckie rządy jednej osoby do dwóch kadencji, oraz w 2016 roku, w wyniku którego wydłużono kadencję szefa państwa z pięciu do siedmiu lat. Krytycy Alijewa uznają te kroki za nielegalne i niedemokratyczne.

Znaczne zasoby energetyczne oraz strategiczne położenie Azerbejdżanu sprawiają, że Europa pokłada w tym kraju nadzieje związane ze zmniejszeniem uzależnienia energetycznego od Rosji. Oponenci władz twierdzą, że z tego powodu osłabł krytycyzm krajów zachodnich wobec stylu rządów Alijewa. Organizacje broniące praw człowieka oceniają, że Alijew rządzi krajem w sposób autorytarny, a rząd prześladuje przeciwników politycznych. Prezydent nie zgadza się z tymi oskarżeniami. (PAP)