Mniej dostaną Naczelny Sąd Administracyjny, Sąd Najwyższy czy Kancelaria Prezydenta. Więcej – kancelaria premiera, Sejm i Trybunał Konstytucyjny.
Jak posłowie chcieli zmieniać budżety...  i jak zmienili plan wydatków na 2018 r. / Dziennik Gazeta Prawna





Przygotowując budżet na 2016 r., posłowie byli gotowi zwiększyć dochody lub przesunąć wydatki o ponad 42 mld zł. Rok temu proponowane zmiany sięgały 26 mld zł. Obecnie – podczas prac nad ustawą określającą dochody i wydatki państwa w 2018 r. – propozycje opiewają „tylko” na niecałe 15,5 mld zł. To łączna kwota poprawek zgłoszonych jako wnioski mniejszości. Czyli pomysłów, które nie przeszły w trakcie prac w komisjach i którymi zajmą się wszyscy posłowie. Sprawozdanie Komisji Finansów Publicznych dotyczące projektu ustawy budżetowej miało być pierwszym punktem zaczynającego się dziś posiedzenia Sejmu.
Ponieważ przedstawiciele innych partii niemal całkowicie wyłączyli się ze zgłaszania wniosków, które i tak zwykle nie mają szans na uchwalenie, to niemal w całości odpowiadają za nie posłowie PO. Ich propozycje mają wartość 14,4 mld zł. Inaczej niż w ubiegłym roku, gdy deputowani tej partii proponowali raczej przesunięcia w wydatkach, teraz największe kwotowo propozycje są powiązane ze zwiększaniem dochodów (posłowie nie mogą w trakcie prac nad projektem budżetu zwiększać deficytu – każdy proponowany wydatek musi więc mieć pokrycie w zwiększonym planie dochodów lub w obcięciu innej propozycji wydatkowej). Gdyby podsumować wszystkie zgłoszone wnioski, okazałoby się, że posłowie PO są zdania, iż wpływy z VAT mogą być o 6,8 mld zł większe, niż zakłada rząd.
Wśród źródeł finansowania poselskich propozycji pojawia się też np. podatek od instytucji finansowych. Nie ma zaś wpływów z zysku NBP. W ubiegłym roku dał on budżetowi niemal 9 mld zł. W tym roku wpłaty prawdopodobnie nie będzie w ogóle. Na przeszkodzie stoi mocny złoty, który prowadzi do księgowych strat związanych z wyceną rezerw walutowych.
W ramach przesunięć wydatków najbardziej popularną pozycją są rezerwy celowe. Najczęściej wymieniane jest współfinansowanie projektów realizowanych z udziałem pieniędzy z UE. Ta pozycja w projekcie budżetu to niecałe 5 mld zł. Posłowie chcieliby ją ograniczyć w sumie o... prawie 4 mld zł. Druga pod względem popularności kategoria to obsługa długu publicznego. Projekt budżetu zakłada tu wydatki na poziomie 30,7 mld zł. Posłowie chcieliby zabrać z nich niemal 1,9 mld zł.
Na co miałyby pójść te pieniądze? Na to samo, co każdego roku: głównie na budowę dróg albo inne lokalne inwestycje, których wywalczeniem posłowie mogliby pochwalić się przed wyborcami. PO domaga się np. znalezienia 2 mld zł na budowę drogi S10 (dwupasmówka łącząca Bydgoszcz i Toruń jest na etapie przygotowania dokumentacji projektowej), miliarda na S11 Koszalin – Szczecinek czy 550 mln na przebudowę połączenia Włocławek – Brześć Kujawski.
Fakt, że poprawki opozycji nie przejdą w głosowaniach, nie oznacza, że w porównaniu z wrześniowym projektem przyjętym przez rząd ustawa zupełnie się nie zmieni. W ramach prac sejmowych posłowie nieznacznie – o 2,4 mln zł – podnieśli limit wydatków. Będzie on wynosił 397 197,4 mln zł.
W sumie zdecydowano o przesunięciach w wydatkach na kwotę 1,4 mld zł. Częściowo w ramach poszczególnych działów (np. dotacje przeznaczano na wydatki bieżące lub majątkowe), ale w większości – pomiędzy działami. Najmocniej, o ponad 400 mln zł, obniżono rozliczenia różne, pozycję, która obejmuje m.in. rezerwy celowe.
O 90 mln zł zmniejszono planowaną kwotę wydatków urzędów naczelnych organów władzy państwowej. Generalny inspektor ochrony danych osobowych będzie mieć prawie 28 mln zł mniej, niż zakładał rządowy projekt. Państwowa Inspekcja Pracy otrzyma mniej o 23 mln zł, a Instytut Pamięci Narodowej – mniej o prawie 34 mln zł. Mniej pójdzie także na Naczelny Sąd Administracyjny (o 10 mln zł), Sąd Najwyższy (o 5 mln), rzecznika praw obywatelskich (o ponad 3 mln zł) czy Kancelarię Prezydenta (o 10 mln). To instytucje, które same określają swoje budżety i rząd po prostu wpisuje je do swojego projektu. Później posłowie mogą je jednak zmienić.
W górę zmodyfikowano natomiast wydatki Kancelarii Sejmu, kancelarii premiera i Trybunału Konstytucyjnego – odpowiednio o prawie 13 mln zł, ponad 30 mln zł i o 4,5 mln zł.