Bezpośrednie wydatki państwa związane z imigracją przekroczyły 1 mld euro rocznie. Przed rozpoczęciem kryzysu migracyjnego w 2015 r. były ponad trzykrotnie niższe. Ustalenie pełnych kosztów imigracji jest jednak niemożliwe - wynika z raportu, który otrzymał rząd Finlandii.

„Rząd pozostanie bez liczb, których mu brakuje” – tytułuje w piątek artykuł dotyczący ministerialnego raportu największy fiński dziennik „Helsingin Sanomat”.

Rada ministrów oczekiwała danych w celu poprawy realizowanej polityki adaptacji imigrantów w społeczeństwie.

Ministerstwo zdrowia i spraw socjalnych (STM), które w tym tygodniu dostarczyło rządowi raport pt. „Co wiemy o skutkach gospodarczych imigracji?”, przedstawiło dane dotyczące m.in. bezpośrednich wydatków budżetowych realizowanych na cele polityki migracyjnej przez poszczególne resorty.

Z tych informacji wynika, że w latach 2013-2015 r. łączne bezpośrednie koszty trzech ministerstw – spraw wewnętrznych, pracy i ds. gospodarczych, nauki i kultury - były na poziomie ok. 300 mln euro. W 2016 r., kiedy urzędnicy rozpatrywali znaczącą liczbę spraw związanych z napływem uchodźców, przekroczyły już 1 mld euro. W 2017 r. spadły one do ok. 865 mln euro. Na przyszły rok zostały oszacowane na ponad 700 mln euro. Średnio roczny budżet Finlandii w latach 2013-2017 wahał się między 54 a 56 mld euro.

Także w samym resorcie zdrowia i spraw socjalnych wydatki związane z imigracją stanowią jedne z największych kosztów, ale, jak podkreśla STM, gdy imigranci korzystają z tych samych usług publicznych co miejscowa ludność (np. świadczeń socjalnych, usług zdrowotnych) opłacanych z podatków czy innych opłat państwowych, to wtedy takie wydatki nie są bezpośrednio przypisane do grupy imigrantów.

STM zwrócił jednak uwagę, że imigranci są zbyt złożoną grupą, co utrudnia dokładne liczenie, bez przyjęcia pewnych ograniczeń czy ram.

W ministerialnym raporcie podkreśla się, że najbardziej istotnym czynnikiem wpływającym na gospodarkę jest zatrudnienie wśród migrantów, a to różni się ze względu na ich pochodzenie.

Raport wskazuje, że zatrudnienie wśród imigrantów (przyjeżdżających za pracą) jest nawet wyższe, niż wśród osób będących z pochodzenia Finami. Jednak różnice w poszczególnych grupach imigrantów, jeśli chodzi o wskaźnik zatrudnienia, są znaczące. „Zatrudnienie wśród imigrantów z przeszłością uchodźcy jest niższe niż w porównaniu do miejscowej ludności, chociaż osoby te mieszkają w Finlandii już długo” - podał resort.

STM przypomniał, że najniższy poziom zatrudnienia jest wśród osób pochodzących z Afryki i z Bliskiego Wschodu i jednocześnie dużą część ich dochodów stanowią zasiłki socjalne.

W tej grupie zatrudnienie wśród osób mieszkających w Finlandii dziesięć lat jest na poziomie 40 proc. Z kolei wśród podobnej grupy imigrantów pochodzących z sąsiadującej z Finlandią Estonii czy z Europy Wschodniej zatrudnienie wynosi ok. 65 proc.

Według opublikowanych w piątek danych Centralnego Urzędu Statystycznego (SVT) w całym fińskim społeczeństwie poziom zatrudnienia wyniósł w listopadzie 70,4 proc., a bezrobocia 7,1 proc. (rok wcześniej odpowiednio: 67,7 proc. i 8,1 proc.).

Minister ds. europejskich, kultury i sportu Sampo Terho i jednocześnie lider jednego z rządowych koalicjantów, partii Błękitna Przyszłość (ST), która opowiada się za rewizją prowadzonej polityki imigracyjnej, dostrzega pozytywne punkty raportu, mimo że nie odpowiada on w pełni na rządowe pytanie.

„Z tego (raportu) jasno wynika, że wielkość podatków płaconych przez osoby przybyłe jako uchodźcy nie pokrywa otrzymywanych przez nie dochodów. (…) Migracji ze względów humanitarnych nie można uzasadniać potrzebą zapewnienia siły roboczej czy zrównoważonym rozwojem” - przyznał Terho cytowany przez „Helsingin Sanomat”.

Jak przypomniał fiński nadawca radiowo-telewizyjny Yle w opublikowanym dwa lata temu raporcie organizacji „Suomen Perusta” - fińskiego „think tanku” -zatytułowanym „Migracja i gospodarka publiczna Finlandii”, osoba urodzona w Finlandii wymaga wydatków państwa rzędu 1 tys. euro rocznie, podczas gdy imigrant (urodzony za granicą) już prawie 3 tys. euro.

Według danych urzędu ds. migracji w czasie trwającego kryzysu migracyjnego w Europie od 2015 r. do połowy 2017 do fińskich ośrodków dla uchodźców dobrowolnie zgłosiło się ponad 40 tys. osób. (najwięcej w 2015 r. - ok. 32 tys.). Ok. 12 tys. z nich uzyskało prawo pobytu w Finlandii, a ok. 18 tys. otrzymało decyzje negatywne. Pozostali są jeszcze w trakcie procesu azylowego, inni wyjechali już z Finlandii lub zostali z niej deportowani.

Średnio w XXI w. o azyl w Finlandii ubiega się rocznie między 1,5 tys. a 6 tys. osób.

W ramach relokacji uchodźców na mocy porozumień ONZ Finlandia akceptuje przyjmowanie 750 osób rocznie i notyfikuje tę kwotę wysokiemu komisarzowi Narodów Zjednoczonych ds. uchodźców (UNHCR). W ramach porozumienia UE z 2015 r. o rozmieszczeniu uchodźców przybyłych do Włoch i Grecji Finlandia przyjęła większość z ustalonej kwoty 2078 osób.