Minister był w środę pytany przez dziennikarzy o to, czy po piątkowym ataku 27-latka w galerii handlowej w Stalowej Woli, rozważa zmianę przepisów dotyczących miejsc publicznych i ich ochrony. Pytanie padło w związku z pojawiającymi się opiniami, że ochroniarze w chwili zagrożenia opuścili galerię.
"Zwrócę się do Komendanta Głównego Policji, żeby komendanci wojewódzcy policji zwrócili się do szefów i właścicieli centrów handlowych (...) żeby pracownicy ochrony zachowywali się w sposób właściwy, a nie, by unikali wykonywania swoich obowiązków" - powiedział Błaszczak.
W jego opinii zmiana przepisów nie "uzdrowi sytuacji". "Bezpieczeństwo zapewniają służby państwowe, one są bardzo profesjonalne. Możemy liczyć na służby państwowe, z tym, że są obowiązki właścicieli centrów handlowych, z których oni także powinni się wywiązywać. Nie poprzez zmianę prawa, ale poprzez wyegzekwowanie już istniejących zobowiązań możemy zapewnić bezpieczeństwo tym wszystkim, którzy są zagrożeni" - ocenił Błaszczak.
Dodał również, że zdarzenie w Stalowej Woli "miało charakter incydentalny" i zapewnił, że służby są przygotowane do tego, żeby stać na straży bezpieczeństwa obywateli.
Minister przypomniał, że każdego dnia ulice, dworce kolejowe i centra handlowe patroluje 16 tys. policjantów.
27-letni Konrad K. zaatakował nożami klientów galerii handlowej przy ul. Chopina w Stalowej Woli. Jedna z jego ofiar – około 50-letnia kobieta - w wyniku obrażeń zmarła. Osiem innych osób zostało rannych. Mężczyznę ujęli klienci galerii i przekazali policji. Przedstawiono mu zarzuty i trafił do aresztu.