Współpraca militarna między Ankarą a Waszyngtonem układa się dobrze, mimo zaczepnego wystąpienia prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana i dyplomatycznych napięć między obydwoma krajami - zapewnił we wtorek rzecznik Pentagonu pułkownik Robert Manning.

"Mogę potwierdzić, że wydarzenia te nie wpłynęły (negatywnie) na nasze operacje lub na nasz personel (...). Baza sił powietrznych w Turcji Incirlik pełni nadal ważną rolę, wspierając działania NATO i koalicji" - dodał Manning, odnosząc się do operacji militarnych koalicji, która pod egidą USA walczy na Bliskim Wschodzie z Państwem Islamskim (IS).

Manning zapewnił, że USA będą nadal koordynować z Ankarą operacje wojskowe, prowadzone wspólnie ze stroną turecką lub bez jej udziału.

Amerykańska generalicja od dawna podkreśla, że Turcja jest bardzo ważnym partnerem w walce przeciw IS, między innymi dzięki współpracy wywiadowczej; Ankara oddała do dyspozycji sojusznikom bazę w Incirlik, skąd samoloty koalicji startują do nalotów na pozycje Państwa Islamskiego.

Wcześniej we wtorek prezydent Turcji powiedział, że USA powinny zwolnić swego ambasadora w Ankarze, jeśli to on podjął decyzję ws. wstrzymania nieimigracyjnych wiz dla Turków; zapadła ona po zatrzymaniu pracownika amerykańskiego konsulatu.

Erdogan dodał, że nie postrzega ambasadora w Ankarze Johna Bassa jako przedstawiciela rządu USA.

Turecki prezydent powiedział również, że zatrzymany pracownik amerykańskiej placówki to szpieg. "W jaki sposób ci szpiedzy byli w stanie przeniknąć do amerykańskiego konsulatu? Kto ich tam umieścił? (...). Żaden kraj nie pozwoliłby na to, by tacy szpiedzy stanowili wewnętrzne zagrożenie" - mówił Erdogan.

Zatrzymany pracownik konsulatu to Metin Topuz, obywatel Turcji, który ma być sądzony za próbę obalenia władz konstytucyjnych swego kraju. Waszyngton potępił zatrzymanie go jako bezpodstawne i źle wpływające na kontakty między sojusznikami z NATO. W poniedziałek tureckie media poinformowały o zatrzymaniu kolejnego pracownika konsulatu USA.

Jak komentują agencje, stosunki między Ankarą a Waszyngtonem wkraczają właśnie w fazę poważnego kryzysu, a pogarszały się od dawna, zwłaszcza odkąd USA odmówiły wydania mieszkającego tam tureckiego duchownego Fethullaha Gulena, uznawanego przez Ankarę za inicjatora nieudanego wojskowego zamachu stanu w Turcji w 2016 roku. Turecki rząd oskarża o powiązania z ruchem Gulena zatrzymanego pracownika amerykańskiej placówki dyplomatycznej. (PAP)

fit/ mc/