Unia Europejska składa się z państw narodowych, państwa narodowe nie chcą rozczłonkowania, w związku z tym w Unii Europejskiej nie ma poparcia dla Katalonii - powiedziała PAP dr hab. Anna Sroka z Instytutu Nauk Politycznych UW.

Dr hab. Anna Sroka stwierdziła, że tendencje odśrodkowe w krajach Unii Europejskiej nie są związane z samą Unią, bo istniały już wcześniej. "Aczkolwiek Unia Europejska może być parasolem dla krajów małych" - stwierdziła, dodając, że Katalonia stałaby się takim małym krajem po ewentualnym odłączeniu się od Hiszpanii.

Ekspert podkreśliła jednak, że by przystąpić do UE, "Katalonia będzie się musiała ustawić w kolejce negocjacyjnej". Dodała, że owe negocjacje mogą napotkać hiszpańskie weto, bo do przyjęcia nowego członka potrzebna jest jednomyślność krajów UE. Te niepozostawiające wątpliwości procedury powodują, że - jej zdaniem - spójność Unii nie jest zagrożona.

"Więc myślę, że państwa narodowe w Unii Europejskiej mają się dobrze, dalej to nic nie zmienia" - stwierdziła. Funkcjonowanie państw narodowych jest także - zdaniem Anny Sroki - przyczyną przewidywalnej reakcji UE na sprawę katalońską. "Państwa narodowe nie chcą rozczłonkowania, w związku z tym w Unii Europejskiej nie ma poparcia dla Katalonii".

Dr hab. Anna Sroka przypomniała, że nie tylko Hiszpania ma problemy związane z tendencjami odśrodkowymi. "Po odejściu Wielkiej Brytanii, która też ma olbrzymie problemy, wiemy o tym po referendum w Szkocji, zostaje jeszcze Belgia, która też ma problemy i we Francji też są, na przykład na Korsyce ruchy regionalne czy nawet narodowościowe" - wymieniała.

Zdaniem rozmówczyni PAP taki rozwój sytuacji, jaki nastąpił w Hiszpanii, wynika z braku woli porozumienia. Podkreśliła, że w Katalonii działa "podsystem partyjny", jej władze mają bardzo duży zakres kompetencji, między innymi w zakresie edukacji. "Katalonia ma również własne media, które ukazują zupełnie inną rzeczywistość niż rzeczywistość hiszpańska i zwykły obywatel Katalonii ogląda media katalońskie, nie media hiszpańskie. To kreuje zupełnie inną narrację, narrację nacjonalistyczną" - przekonywała Anna Sroka.

Według regionalnego rządu Katalonii w niedzielnym referendum niepodległościowym oddało głosy ok. 2,26 mln osób, czyli 42,3 proc. uprawnionych do głosowania, z których 90 proc. opowiedziało się za niepodległością tego najbogatszego w Hiszpanii regionu. 8 proc. było przeciwnych, a pozostałe głosy były nieważne.

Referendum w Katalonii uznawane jest za nielegalne przez hiszpańskie władze centralne, które od dawna sprzeciwiają się planom ogłoszenia niepodległości przez 7,5-milionową Katalonię. W niedzielę kilkaset osób zostało rannych w wyniku starć z policją, która usiłowała uniemożliwić głosowanie w referendum, blokując dostęp do lokali wyborczych, konfiskując urny i karty wyborcze. Doszło też do konfrontacji pomiędzy funkcjonariuszami katalońskiej policji, a skierowaną do tego regionu przez Madryt Gwardią Cywilną.

Minister sprawiedliwości Hiszpanii Rafael Catala oświadczył, że jeśli Katalonia proklamuje niepodległość po niedzielnym referendum, wówczas hiszpański rząd może użyć swych kompetencji konstytucyjnych i zawiesić autonomię tego regionu

Referendum za nielegalne uznała również Komisja Europejska. Jednocześnie KE wezwała w poniedziałek strony konfliktu do dialogu i wyraziła przekonanie, że premier Mariano Rajoy poradzi sobie z zaistniałą sytuacją. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk zaapelował natomiast w rozmowie z telefonicznej z premierem Hiszpanii o znalezienie sposobów, by uniknąć dalszej eskalacji i stosowania siły w Katalonii.