Co najmniej 28 osób cywilnych, w tym czworo dzieci, zginęło w nalotach w nocy z piątku na sobotę w kontrolowanej przez rebeliantów wiosce w prowincji Idlib na północnym zachodzie Syrii - poinformowało Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka.

Jak podali obrońcy praw człowieka, myśliwce nieznanego pochodzenia dwukrotnie zaatakowały wieś Aramanaz, oddaloną o kilka kilometrów od granicy z Turcją. W drugim nalocie ucierpieli także ratownicy, którzy po pierwszym ataku przybyli na pomoc.

Pod gruzami zbombardowanych budynków zostały uwięzione dziesiątki osób - podało Obserwatorium.

Wśród opozycyjnych sił kontrolujących prowincję Idlib przeważają islamiści z grupy znanej wcześniej pod nazwą Front al-Nusra. W tym regionie Syrii przez ostatnie pół roku panował względny spokój, jednak - jak mówią przedstawiciele lokalnych służb ratunkowych - naloty syryjskiego i rosyjskiego lotnictwa, w których ucierpiało wielu cywilów, nasiliły się w ostatnich tygodniach, po tym, jak rebelianci 19 września rozpoczęli ofensywę na kontrolowane przez siły rządowe pozycje w tej części kraju.

Syria i Rosja twierdzą, że prowadzą naloty wyłączenie na islamistów, oraz dementują informacje o ofiarach cywilnych.

W ostatnich dniach Turcja poinformowała, że w rosyjskich bombardowaniach w Idlibie zginęli cywile i umiarkowani syryjscy rebelianci, co - jak podkreślono - jest wbrew porozumieniu zwartemu z Iranem i Rosją w sprawie utworzenia w tej prowincji tzw. strefy deeskalacji. W myśl tego porozumienia Turcja ma wysłać swoje siły do Idlibu.(PAP)