To, jaka będzie polityka zagraniczna Niemiec zależy od ostatecznego uformowania się koalicji w Bundestagu - uważa dr Michał Kuź, ekspert CA Klubu Jagiellońskiego. Prawdopodobna koalicja "jamajska" oznaczałaby zarówno korzyści, jak i problemy dla Polski - powiedział w rozmowie z PAP.

Blok partii chadeckich CDU/CSU uzyskał 33 proc. głosów w niedzielnych wyborach parlamentarnych w Niemczech - podała agencja dpa po ostatecznym podliczeniu przez Komisję Wyborczą wyników ze wszystkich 299 okręgów wyborczych. Na drugim miejscu uplasowała się SPD, która uzyskała 20,5 proc., co stanowi najgorszy wynik w jej historii. Socjaldemokracja zgodnie z zapowiedziami zamierza przejść do opozycji. Antyimigrancka Alternatywa dla Niemiec (AfD) jest trzecią siłą. Wejdzie do Bundestagu z wynikiem 12,6 proc., a zatem niższym niż to wynikało z sondaży exit polls opublikowanych krótko po zamknięciu lokali wyborczych, które dawały jej 13,3 proc.

Analizując wyniki wyborów w Niemczech, politolog dr Michał Kuź z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego stwierdził, że "jednym z prawdopodobnych scenariuszy budowy koalicji w Bundestagu jest tzw. koalicja jamajska (zwana tak od kolorów partyjnych formacji, identycznych z kolorystyką flagi Jamajki - PAP), czyli CDU/CSU, Liberałowie z FDP i Zieloni". Zdaniem eksperta taki układ "na pewno oznaczałoby pewną korektę w polityce zagranicznej, która w niektórych swoich aspektach z polskiego punktu widzenia będzie korzystna, pojawią się jednak też nowe problemy".

Jak zauważa Kuź, "na pewno nie będzie przy takiej koalicji mocnych ruchów w kierunku budowania Europy dwóch prędkości". "Zarówno Kanclerz Merkel, jej minister finansów, jak i lider FDP nie są osobami, które pozytywnie odbierają tzw. plan Macrona. Zwłaszcza w przypadku liberałów nastąpiła ostra krytyka zamiarów prezydenta Francji. To są złe wiadomości dla gospodarza Pałacu Elizejskiego, dlatego że (Emmanuel) Macron wprowadza teraz bardzo trudne reformy i zapewne liczył na większą współpracę ze strony Berlina" - ocenił.

Według eksperta wyniki wyborów zapowiadają też zmianę polityki migracyjnej, co byłoby korzystne dla polskiego rządu.

"Uległa ona już zaostrzeniu" - mówił o niemieckiej polityce migracyjnej Kuź - "ale i tak nie sprawiło to tego, że poparcie dla AfD spadło i to pomimo rozmaitych perturbacji wewnątrz tej partii". "Uszczelnianie granic jest więc dla rządu Merkel absolutną koniecznością. Ten wynik to sygnał, który jednoznacznie weryfikuje decyzje Pani Kanclerz z 2015 roku. Można dziś powiedzieć wprost – jeśli miałaby się powtórzyć sytuacja z 2015 Niemcy spotkałby potężny kryzys polityczny a z jedności UE nie byłoby nawet co zbierać" - dodał.

Choć zdaniem politologa "naciski co do wypełnienia zobowiązań programu pilotażowego relokacji uchodźców" prawdopodobnie nadal będą się pojawiać, to "jest bardzo mało prawdopodobne, aby program ten stał się stałym sposobem rozmieszczania uchodźców i imigrantów w krajach UE". "W Niemczech pojawiają się podobne procesy polityczne jak w innych krajach europejskich i w USA. Dla niemieckich polityków staje się więc jasne, że sceptycyzm, wobec przyjmowania imigrantów to nie wymysł polskiego rządu, tylko uzasadniona obawa przed destabilizacją sceny politycznej. Na przykład, w polskich warunkach, taka polityka sprawiłaby, ze wzrosłoby lawinowo poparcie dla narodowców oraz ruchu Kukiza" - uważa Kuź.

Rozważając skutki wyniku wyborów dla polityki Niemiec wobec Rosji ekspert zauważa, że z punktu widzenia Polski "układ polityczny, który się z wyborów wyłonił nie zapowiada radykalnej zmiany". "Wprawdzie Partia Zielonych jest bardzo krytyczna wobec posunięć Władimira Putina, ale za to Liberałowie opowiadają się za tym, aby porozumieć się z Rosją nawet za cenę zaakceptowania tego, że Krym od Ukrainy został na trwałe oderwany" - stwierdził.

Według politologa "w przypadku Nord Stream Warszawa nie może liczyć na FDP ani na dużą część CDU/CSU. Niemcy chcą być centrum dla eksportu gazu rosyjskiego, a Angela Merkel już zrobiła w sprawie sankcji wobec Moskwy tyle, ile mogła. Niestety, nastroje na niemieckiej scenie politycznej są ogólnie bardziej przyjazne Rosji niż osobiste poglądy samej Pani Kanclerz i przez to ma ona ograniczone pole manewru".

Jak stwierdza Kuź, "przy koalicji +jamajskiej+ FDP raczej zajmie się polityką zagraniczna, co może tworzyć dla nas pewne problemy w polityce wschodniej, a Zieloni będą starali się głównie zajmować polityka gospodarczą w jej aspektach ekologicznych. Tu też są możliwe różnice zdań z Polską na forum międzynarodowym, ze względu na nasze przywiązanie do węgla kamiennego jako źródła energii".

"Jak zawsze po wyborach u jednego z naszych ważnych partnerów czekają nas pewne zmiany w polityce zagranicznej" - tłumaczył politolog, i dodał, że "najbardziej zapalne kwestie w relacjach polsko-niemieckich prawdopodobnie nie będą już aż tak problematyczne".

Ekspert spodziewa się zmiany temperatury sporu władz Niemiec z rządzącym Polską PiS.

"W momencie kiedy Niemcy jednak nie będą budować ściślejszej grupy kooperacji z Francją, siłą rzeczy będą musiały w większym stopniu współpracować ze swoimi wschodnimi partnerami z V4. Można się więc spodziewać, że Berlin będzie oddychał obydwoma europejskimi płucami i zacznie prowadzić bardziej konserwatywną politykę migracyjną. Choć raczej nie zmieni radyklanie zdania w kwestii relacji z Rosją" - podsumował.(PAP)

Autor: Sandra Bober

Edytor: Jakub Pilarek