Większość Amerykanów uważa, że pomniki żołnierzy Konfederacji z czasów wojny secesyjnej powinny pozostać w miejscach publicznych - wynika z opublikowanego w poniedziałek sondażu Ipsos i agencji Reutera.

W sondażu przeprowadzonym w dniach 18-21 sierpnia 54 proc. dorosłych Amerykanów oceniło, że pomniki konfederatów powinny "pozostać we wszystkich miejscach publicznych", podczas gdy 27 proc. powiedziało, że powinny zostać z tych miejsc usunięte. 19 proc. ankietowanych nie miało zdania.

W wielu miastach USA toczą się burzliwe debaty, co zrobić z setkami pomników i tablic upamiętniających żołnierzy popierającej zachowanie niewolnictwa Konfederacji. W niektórych miejscach, np. w Nowym Orleanie czy Baltimore, zostały one w tym roku usunięte.

Sondaż wykazał, że opinia publiczna w USA jest podzielona w kwestii oceny wydarzeń w Charlottesville w stanie Wirginia, gdzie 12 sierpnia podczas protestu skrajnie prawicowych grup, tzw. alternatywnej prawicy (alt-right) przeciw planom usunięcia pomnika generała Konfederacji Roberta Lee, doszło do starć z radykalnymi działaczami Akcji Antyfaszystowskiej, którzy zorganizowali kontrmanifestację. W grupę tę wjechał rozpędzonym samochodem 20-letni neonazista, przez co jedna osoba zginęła, a 19 odniosło obrażenia. W reakcji na zamieszki w Charlottesville prezydent USA Donald Trump obarczył odpowiedzialnością za zajścia obie strony.

W sondażu 31 proc. ankietowanych zgodziło się zasadniczo z oceną Trumpa, 28 proc. jako agresorów wskazało białych nacjonalistów, a 10 proc. - ich lewicowych przeciwników.