Roczna opłata na fundusz wspierający posiadaczy kredytów walutowych, zaproponowany przez prezydenta, mogłaby obniżyć zysk Banku Millennium o prawie 40 proc., zysk mBanku o prawie 30 proc., zysk PKO BP o mniej niż 20 proc., a zysk BZ WBK o około 10 proc. - szacuje Michał Sobolewski z DM BOŚ.

Nowy prezydencki projekt w sprawie wsparcia dla kredytobiorców walutowych zakłada utworzenie Funduszu Restrukturyzacyjnego, który byłby zasilany składkami z banków posiadających portfele kredytów walutowych. Maksymalne obciążenie dla banków ma wynieść 3,2 mld zł rocznie.

"Opublikowany dziś prezydencki projekt ustawy o pomocy kredytobiorcom to de facto realizacja zapowiedzi Komitetu Stabilności Finansowej, co widać po tym jak szybko pozytywnie wypowiedziały się o nim instytucje wchodzące w skład KSF, czyli NBP i KNF. W mojej ocenie, to sprawia również, że projekt ten ma większe szanse na przegłosowanie w parlamencie niż tzw. ustawa spreadowa, która zatrzymała się jak dotąd na etapie prac sejmowej Komisji Finansów Publicznych" - powiedział PAP Michał Sobolewski z DM BOŚ.

"Dzisiejszy projekt realizuje postulat pomocy osobom w gorszej sytuacji finansowej, przez co działa selektywnie i przez to może dużo rozsądniej rozgospodarować środki niż zakłada to np. ustawa o zwrocie spreadów" - dodał.

"Nowa regulacja oznaczałaby opłatę dla banków posiadających portfele kredytów walutowych, czyli w największym stopniu mBanku, Millennium, PKO BP, BZ WBK i Getin Noble Banku. Nie znamy faktycznej stawki opłaty, a jedynie jej maksymalny wymiar, jednak można zakładać, że w początkowym okresie budowania nowego funduszu stawka byłaby zbliżona właśnie do poziomu maksymalnego" - powiedział Sobolewski.

"Gdyby tak się stało, w pierwszym pełnym roku obowiązywania składki stanowiłaby ona poniżej 40 proc. zysku Banku Millennium, poniżej 30 proc. zysku mBanku. To są banki, w których najwięcej zysku netto zniknęłoby ze względu na wprowadzenie tej opłaty. W przypadku PKO BP byłoby to poniżej 20 proc., a w BZ WBK okolice 10 proc. zysku netto. Są to koszty istotne, zauważalne" - dodał analityk, ale jednocześnie ocenił je jako "rozsądne".

Dodał, że ważnym pytaniem są dalsze losy tzw. ustawy spreadowej. "Czy parlament będzie chciał ją dalej procedować? Wydaje się, że większe szanse na uchwalenie ma dzisiejszy projekt, który ma bardziej przemyślaną strukturę" - ocenił. (PAP Biznes)