MSZ Rosji oświadczyło w poniedziałek, że po kolejnej przeprowadzonej przez Koreę Płn. próbie międzykontynentalnej rakiety balistycznej (ICBM) USA i inne kraje usiłują "przerzucić odpowiedzialność za obecną sytuację na Rosję i Chiny".

Podobne próby są bezpodstawne - podkreślił rosyjski resort spraw zagranicznych w wydanym oświadczeniu. MSZ w Moskwie wyraziło ponadto zaniepokojenie sytuacją panującą na Półwyspie Koreańskim.

Po piątkowej próbie północnokoreańskiej ICBM siły USA i Korei Płd. przeprowadziły w sobotę rano wspólne manewry z użyciem ostrej amunicji, podczas których wystrzelono pociski ze wschodniego wybrzeża Korei Płd.

Władze w Seulu zapowiedziały ponadto, że rozmieszczą "strategiczne amerykańskie zasoby wojskowe" na Półwyspie Koreańskim oraz rozważą sprowadzenie dodatkowych wyrzutni w ramach amerykańskiego systemu antyrakietowego THAAD.

Również w sobotę dwa amerykańskie bombowce strategiczne dalekiego zasięgu typu B-1B Lancer dokonały przelotu nad Półwyspem Koreańskim w reakcji na wystrzelenie ICBM przez Koreę Płd. Dzień później USA poinformowały o pomyślnym przeprowadzeniu na Alasce testu systemu THAAD.

Prezydent USA Donald Trump i premier Japonii Shinzo Abe w poniedziałkowej rozmowie telefonicznej zgodzili się, że Korea Płn. stanowi poważne zagrożenie dla krajów regionu i że należy wywierać na reżim w Pjongjangu większą "presję gospodarczą i dyplomatyczną".

W sobotę Trump oświadczył, że nie pozwoli, by Chiny "niczego nie robiły" w sprawie Korei Płn. Waszyngton wywiera nacisk na Pekin, aby powstrzymał ambicje nuklearne Pjongjangu.

Według północnokoreańskiej agencji prasowej KCNA podczas piątkowej próby, która zakończyła się sukcesem, unowocześniona wersja rakiety Hwasong-14 przeleciała 998 km, osiągając maksymalną wysokość blisko 3725 km. Jej lot trwał 47 minut. Następnie rakieta spadła do Morza Japońskiego. Całe terytorium Stanów Zjednoczonych jest w naszym zasięgu - powiedział w sobotę przywódca Korei Płn. Kim Dzong Un.