Referendum ws. przyjmowania uchodźców powinno być przeprowadzone natychmiast; rząd uzyskałby mandat od społeczeństwa do powtórzenia negocjacji z Unią Europejską - uważa Paweł Kukiz. Jego zdaniem przeprowadzenie referendum ws. reformy edukacji to "PiSi" obowiązek.

Kukiz ocenił we wtorek w radiowej Trójce, że referendum ws. przyjmowania uchodźców należy rozpisać jak najszybciej.

Zapytany o propozycję prezydenta Andrzeja Dudy, według którego referendum w tej sprawie mogłoby się odbyć razem z wyborami parlamentarnymi w 2019 r., ocenił, że nie miałoby ono wtedy "żadnego sensu". "To referendum powinno być przeprowadzone natychmiast" - stwierdził Kukiz.

Jego zdaniem, dzięki referendum rząd uzyskałby mandat od społeczeństwa do powtórzenia negocjacji z Unią Europejską ws. przyjmowania uchodźców. "Gdybym ja był prezydentem natychmiast bym rozpisał referendum po to, by posiadać legitymację, mandat do renegocjacji tej umowy z Unią" - powiedział Kukiz.

We wrześniu 2015 roku państwa członkowskie UE zgodziły się na przeniesienie 160 tys. uchodźców z Włoch oraz Gracji. Rząd Ewy Kopacz zaakceptował unijną decyzję o podziale uchodźców, docierających do Europy. Polsce miało przypaść ponad 6 tys. uchodźców. Termin na zakończenie relokacji wyznaczono na wrzesień 2017 roku. Dotychczas tylko nieco ponad 18 tys., czyli około 11 proc. ustalonej liczby osób, zostało faktycznie przeniesionych.

"Proszę pamiętać, że zobowiązanie do tych kwot wziął na siebie rząd Rzeczpospolitej Polskiej, natomiast suwerenem jest naród i rząd tego faktu - mówię o pani Kopacz - nie konsultował z narodem polskim. Naród polski może decydować kogo chce przyjąć, a kogo nie chce przyjmować" - powiedział Kukiz.

Lider Kukiz'15 odniósł się również do kwestii referendum ws reformy edukacji - Sejm zajął się obywatelskim wnioskiem w tej sprawie na poprzednim posiedzeniu, wniosek został skierowany do prac w komisji.

Kukiz stwierdził, że "PiSim" obowiązkiem jest przeprowadzenie referendum ws. reformy edukacji. "Jeżeli przynosi się milion podpisów, to logika i jakiś szacunek dla wyborcy nakazuje przedyskutowanie jakiegoś tematu, z którym wyborca, obywatel się nie zgadza, po raz wtóry" - powiedział. Zaznaczył przy tym, że gdyby naród w drodze referendum zawetował posunięcia władzy, to byłby "cios polityczny" dla partii rządzącej.

Pomysłodawcą referendum jest Związek Nauczycielstwa Polskiego; pod wnioskiem o jego przeprowadzenie zebrano ponad 910 tys. podpisów. Złożono go w Sejmie 20 kwietnia. Pytanie referendalne, które chcą zadać obywatelom autorzy wniosku, brzmi: "Czy jest Pani/Pan przeciw reformie edukacji, którą rząd wprowadza od 1 września 2017 roku?".

Minister edukacji narodowej Anna Zalewska oceniła w ubiegły piątek, że skierowanie obywatelskiego wniosku ws referendum do komisji było jedyną możliwą ustawową procedurą w tym przypadku. Podkreśliła, że o losach wniosku zdecydują posłowie.

Zgodnie z reformą edukacji w miejsce obecnych pojawią się 8-letnie szkoły podstawowe, 4-letnie licea ogólnokształcące, 5-letnie technika i dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja zostaną zlikwidowane. Reforma oświaty rozpocznie się od nowego roku szkolnego, czyli od roku szkolnego 2017/2018. Uczniowie kończący w tym roku klasę VI szkoły podstawowej staną się we wrześniu uczniami VII klasy szkoły podstawowej.(PAP)