685 miliardów funtów wynosi wartość majątku tysiąca najbogatszych osób w Wielkiej Brytanii - wynika z opublikowanej przez dziennik "Sunday Times", corocznej Listy Najbogatszych (Rich List). To prawie dziewięć razy więcej niż roczny przychód do budżetu Polski.

Ranking zawiera nazwiska tysiąca najbogatszych Brytyjczyków i osób, które rezydują i pracują w Wielkiej Brytanii, nawet jeśli nie mają brytyjskiego obywatelstwa.

W pierwszym wydaniu listy w 1989 roku, na czele znalazła się królowa Elżbieta II, ale w ostatnich latach - po odjęciu od jej prywatnego majątku królewskiej kolekcji sztuki - nie mieści się nawet wśród pierwszych 300 osób (329.). Żeby w ogóle znaleźć się w rankingu, trzeba mieć na koncie co najmniej 110 milionów funtów - dwa razy więcej niż jeszcze w 2009 roku.

Jak wynika z obliczeń, aż 134 Brytyjczyków dysponuje majątkiem wartym co najmniej miliard funtów. Tylko dwa kraje na świecie mają więcej miliarderów: Stany Zjednoczone (445) i Chiny (284). Jednocześnie jednak to właśnie brytyjska stolica - Londyn - jest domem dla największej liczby multimiliarderów - aż 86, wyprzedzając Nowy Jork (74) i San Francisco (60).

Na czele tegorocznej edycji znaleźli się bracia Sri i Gopi Hinduja, prowadzący imperium biznesowe swojego ojca, który inwestował m.in. w branżę finansową, motoryzacyjną, paliwową i nieruchomości. Ich majątek jest wyceniany na 16,2 miliarda funtów.

Na drugim miejscu został uplasowany, urodzony na Ukrainie inwestor finansowy i właściciel firm muzyczno-medialnych, Len Blavatnik, którego majątek "Sunday Times" oszacował na 15,98 miliarda funtów. Gazeta przypomniała m.in., że jego londyńska posiadłość w Kensington Palace Gardens została przed laty opisana przez magazyn "New Yorker" jako "dom, który sprawia, że pobliska rosyjska ambasada wygląda jak skromna dacza".

Ubiegłoroczni liderzy - David i Simon Reuben - spadli w tym roku na trzecie miejsce - mimo, że wartość ich majątku wzrosła o 900 milionów funtów w ciągu roku. Obaj Brytyjczycy zrobili majątek na "wojnach aluminiowych" w Rosji na początku lat 90., a następnie agresywnie inwestowali w Wielkiej Brytanii, m.in. w nieruchomości, infrastrukturę, bankowość i rozwój kultury.

Najmłodszy ze sklasyfikowanych to 25-letni książę Westminster z rodziną, który w ubiegłym roku, po niespodziewanej śmierci ojca, odziedziczył blisko 10 miliardów funtów, co dało mu dziewiąte miejsce.

Na liście tysiąca najbogatszych znalazło się zaledwie dwóch sportowców: kierowca Formuły 1, Lewis Hamilton, którego majątek jest wyceniany na 131 milionów funtów i napastnik Manchesteru United, Zlatan Ibrahimović (110 milionów). W głównym rankingu nie zmieścili się m.in. piłkarz Wayne Rooney (93 miliony) i tenisista Sir Andy Murray (77 milionów).

Silniejszą reprezentację mają muzycy, wśród których najbogatszy jest Sir Paul McCartney (780 milionów funtów), wyprzedzając autora muzyki musicalowej Lorda Lloyda-Webbera (740 milionów), zespół U2 (548 milionów), Sir Eltona Johna (290 milionów) i Sir Micka Jaggera (250 milionów). Wśród młodego pokolenia w głównym rankingu znalazła się wyłącznie Adele (125 milionów).

Na 180. miejscu, z majątkiem 720 milionów funtów, sklasyfikowana została mająca polskie pochodzenie Ruth Parasol, założycielka serwisu PartyGaming, który w 2010 roku został przejęty przez firmę bukmacherską Bwin.

"The Rich List" jest jednym ze stałych elementów roku wydawniczego w Wielkiej Brytanii; zwyczajowo sprzedaż wydającej go gazety "Sunday Times" rośnie tego dnia o około 10 proc.

We wstępie do tegorocznej listy, jej autor Robert Watts podkreślił, że część z najbogatszych Brytyjczyków pochodzi z bardzo skromnych środowisk - m.in. domów dziecka czy uchodźstwa z krajów objętych wojną lub rządami despotów.

Jednocześnie - pół żartem, pół serio - odnotował, że lista stanowi przydatną ściągawkę dla brytyjskich władz podatkowych, a także prawników zajmujących się rozwodami, agentów nieruchomości, domów aukcyjnych i osób pozyskujących finansowanie dla organizacji charytatywnych. "Zrozumienie kto gromadzi majątek i za jaką działalność jest ważne dla zdrowia naszej demokracji" - napisał.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)