Przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie zakończyła się w środę jawna część procesu Brunona Kwietnia, skazanego w I instancji na 13 lat więzienia za przygotowywanie zamachu terrorystycznego na Sejm. Obrońcy chcą uchylenia wyroku, prokurator wnosi o jego utrzymanie.

W czwartek przed południem odbędzie się część niejawna procesu, bo w sprawie są dowody z klauzulami tajności. Na godz. 13 zaplanowano kolejną część jawną, podczas której sąd poda informacje o terminie ogłoszenia wyroku.

Apelację od wyroku złożyła obrona, zaskarżając go w całości - co do winy i kary. Obrońcy wskazywali m.in. na dowolne interpretowanie materiału dowodowego, sprzeczne, według obrony, z zasadami uczciwości i doświadczenia życiowego – co doprowadziło do uznania winy oskarżonego i wymierzenia rażąco surowej kary.

Ponadto – zdaniem obrońców - proces był nieuczciwy, ponieważ ich zdaniem sędzia przewodnicząca została wyznaczona wbrew zasadzie kolejności, zaś "kolejność przeprowadzanych czynności była sprzeczna z zasadą realizacji zasady prawdy materialnej" (nie przesłuchano na początku najistotniejszych - według obrony - świadków). Dowodem nieuczciwości procesu według obrony były także m.in.: wątpliwości dotyczące bezstronności ławników, nierówność traktowania stron, co przejawiało się także w sposobie traktowania świadków; także - skrupulatna kontrola obrońców przed wejściem na salę (podobnie jak publiczności – PAP), zakaz używania przez nich laptopów, brak zgody sądu na nagrywanie rozpraw i interwencja przewodniczącej składu w sprawie niektórych z obrońców do Izby Adwokackiej.

Obrońcy powtórzyli również argumenty podnoszone przed sądem I instancji, którym sąd nie dał wiary w wyroku: że Brunon Kwiecień padł ofiarą nielegalnej gry operacyjnej ABW. Świadkami incognito w procesie byli m.in. agenci ABW pod przykryciem, którzy kontaktowali się z Kwietniem pod koniec jego działalności i doprowadzili do ujęcia go. Tego wątku będzie dotyczyć niejawna część rozprawy w czwartek.

Apelację złożył też obrońca współoskarżonego Macieja O., skazanego na dwa lata w zawieszeniu za nielegalny handel i posiadanie broni.

Zdaniem prokuratora apelacje obrońców są bezzasadne, a ich argumenty nie zasługują na uwzględnienie. "Sąd Okręgowy prawidłowo ocenił materiał dowodowy i wydał właściwą karę" - powiedział przed sądem prokurator Mariusz Krasoń. Jak podkreślił, "proces odbywał się z poszanowaniem prawa, a niekorzystny wyrok dla oskarżonego i obrońców nie upoważnia do emocjonalnego zarzucania sądowi nieuczciwości, jak zrobili to obrońcy Brunona Kwietnia".

Zdaniem prokuratora bezzasadne są zarzuty przydzielenia sprawy niewłaściwemu sędziemu – bo sprawę otrzymał sędzia pierwszy na liście do przydzielenia sprawy w tym wydziale. Podobnie bezzasadne były - zdaniem oskarżyciela - zarzuty stronniczości ławników, zarzuty co do przyjętego przez sąd planu przesłuchiwania świadków czy oddalania pewnych wniosków, do czego sąd ma prawo.

Jak podkreślił prokurator, on sam uczestnicząc w procesie nie stwierdził żadnych uchybień, które wskazywałyby na nieprawidłowy przebieg procesu. Analizując poszczególne dowody podkreślił, że przebieg procesu dał pełne podstawy do uznania winy i skazania oskarżonego. Także wymiar kary – biorąc pod uwagę skutki planowanego zamachu – należy uznać za właściwy. Prokurator nie odnosił się do wątku ABW, podkreślając, że wypowie się na ten temat podczas niejawnej części rozprawy.

"Uzasadnienie wyroku to przerost treści nad formą. Pani sędzia postawiła na ilość, a nie jakość" - powiedział w ostatnim słowie oskarżony Brunon Kwiecień. Uznał też, że "sam proces ma znamiona procesu politycznego ze wszystkimi konsekwencjami". "Nie wiem, czy wszyscy sędziowie są do pani sędzi podobni, ale mam nadzieję, że tak nie jest" - mówił Kwiecień, wyliczając m.in., że "sędzia nie traktowała go poważnie, że miał wrażenie, że mówi do ściany"; że "sędzia nie liczyła się z opinią biegłych, jeśli nie pokrywało się to z jej opinią, i wielokrotnie powtarzała w pisemnym uzasadnieniu to samo".

Oskarżony, doprowadzany do sądu z aresztu, miał ze sobą duży notes, którym posługiwał się podczas swego wystąpienia. Korzystając z notatek wskazywał m.in., "dlaczego pani sędzia nie była osobą obiektywną", polemizował także z ustaleniami sądu podając własną interpretację poszczególnych dowodów i wydarzeń oraz roli ABW. Mówiąc o tym, że sąd nie zgodził się na nagrywanie rozpraw, stwierdził m.in.: "Jestem pewien, że pani sędzia z premedytacją zaplanowała, że będzie brała udział w akcji wybielania ABW".

O uniewinnienie wnosił także oskarżony Maciej O., oskarżony o nielegalne posiadanie broni i handel nią. "Dla mnie to zawsze były egzemplarze kolekcjonerskie, które zostały pozbawione cech używalności i w takim stanie je nabywałem, nie można ich było używać zgodnie z przeznaczeniem i nie można ich było określić mianem broni" – powiedział Maciej O., powołując się na swoją pasję kolekcjonerską i muzealniczą. W procesie został skazany na karę 2 lat więzienia w zawieszeniu na 4 lata.

Zdaniem prokuratora, także w przypadku Macieja O. sąd dokonał prawidłowej oceny materiału dowodowego i wydał prawidłowy wyrok. Dlatego prokurator wnosił o oddalenie apelacji i utrzymanie w mocy wyroku skazującego Macieja O.

Brunon Kwiecień odpowiadał przed sądem za przygotowywanie od lipca do listopada 2012 r. ataku terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, nakłanianie w 2011 r. dwóch studentów do przeprowadzenia zamachu oraz nielegalne posiadanie broni i handel nią. Wyraził zgodę na publikowanie jego wizerunku i pełnych danych osobowych.

Według śledczych Kwiecień, doktor chemii, ówczesny pracownik naukowy Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie, zamierzał zdetonować w pobliżu Sejmu cztery tony materiałów wybuchowych na bazie saletry, umieszczonych w pojeździe SKOT. Do eksplozji miało dojść podczas posiedzenia z udziałem prezydenta, premiera i ministrów - w trakcie rozpatrywania w Sejmie projektu budżetu.

W procesie, który rozpoczął się w styczniu 2014 r., Brunon Kwiecień przyznał się do tego, że przygotowywał i opracowywał zamach na gmach Sejmu, natomiast nie poczuwał się do winy i twierdził, że był inspirowany przez osobę współpracującą z ABW.

W grudniu 2015 r. krakowski sąd uznał go za winnego przygotowywania zamachu terrorystycznego na konstytucyjne organy RP, usiłowania nakłaniania dwóch studentów do przeprowadzenia takiego zamachu oraz nielegalnego posiadania broni i handel nią. Skazał go za to na karę łączną 13 lat pozbawienia wolności.

Według sądu, Kwiecień został zatrzymany w odpowiednim momencie, a ABW działała zgodnie z prawem. "Plan oskarżonego był realny i możliwy do przeprowadzenia, a oskarżony dysponował niezbędną wiedzą, możliwościami i urządzeniami, dokonał też niezbędnych ustaleń i przygotowań do zamachu. Nie ma dowodu, że chciał się wycofać" – podkreślił sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku.