W negocjacjach z Wielką Brytanią o warunkach jej wystąpienia z UE i przyszłych relacjach poszczególne państwa unijne mają różne interesy, na końcu muszą jednak wypracować kompromis - ocenił w rozmowie z PAP szef brukselskiego think tanku Bruegel, Guntram Wolff.

Zdaniem Wolffa próba odpowiedzi na pytanie, czy 27 państwom UE - zgodnie z deklaracjami - uda się utrzymać jedność w negocjacjach z Londynem, "przypomina wróżenie ze szklanej kuli".

"Poszczególne kraje oczywiście mają różne interesy, ale nie mogą wszystkie prowadzić odrębnych negocjacji z Brytyjczykami" - powiedział Wolff.

Jego zdaniem słuszny jest argument, na który wskazują szefowie unijnych instytucji, że "jeśli chcemy mieć dobre i poważne porozumienie nie tylko w sprawie warunków Brexitu, ale i w sprawie przyszłych relacji z Wielką Brytanią, to musi być ono oparte na jednomyślności" 27 państw.

Przykładem takich specyficznych interesów w relacjach z Wielką Brytanią są priorytety Irlandii, której zależeć będzie na uregulowaniach dotyczących granicy z Irlandią Północną, mającą stać się zewnętrzną granicą UE, oraz na przyjęciu rozwiązań dotyczących dostępu do brytyjskiego rynku pracy dla Irlandczyków. "Dla Irlandii sprawa dostępu do rynku pracy na pewno będzie w negocjacjach dużo ważniejsza niż np. dla Hiszpanii" - ocenił Wolff.

"Wydaje się, że na przykład dla Polski priorytetem będzie zagwarantowanie praw polskich pracowników w Wielkiej Brytanii. Natomiast z niemieckiego punktu widzenia ważne będzie uzgodnienie z Wielką Brytanią umowy zakładającej bliskie relacje handlowe i w sferze bezpieczeństwa" - ocenił Wolff.

Z kolei w interesie Francuzów mogą być takie uzgodnienia, które przyciągną sektor finansowy z powrotem do Paryża - dodał.

Zdaniem eksperta poszczególne kraje będą głośno mówić o swoich specyficznych interesach w związku z negocjacjami w sprawie Brexitu i przyszłych relacji z UE. "Ale będą to robić za pośrednictwem głównego negocjatora unijnego Michela Barniera" - ocenił.

Wskazał, że na końcu dla przyjęcia porozumienia o warunkach Brexitu potrzebna jest zgoda wzmocnionej kwalifikowanej większości państw UE (72 proc. krajów, zamieszkanych przez 65 proc. ludności UE), z kolei umowa o kształcie przyszłych relacji z Wielką Brytanią jako państwem trzecim będzie już wymagać jednomyślności.

"Gdyby powstało poczucie, że jakiś kraj ma specjalne warunki z Wielką Brytanią, to jednomyślność może być pod znakiem zapytania" - ocenił ekspert. Nie wykluczył też, że być może także Brytyjczycy będą próbowali grać różnicą interesów, by osłabić UE w negocjacjach. "Ale powinni tu być bardzo ostrożni" - uważa Wolff.

W jego opinii technicznie wynegocjowanie umowy z Londynem o wolnym handlu nie będzie trudne, bo między Wielką Brytanią a UE nie ma różnic dotyczących regulacji i standardów, które trzeba by dostosować. "Trzeba właściwie uzgodnić dwie sprawy: jak egzekwować postanowienia umowy po Brexicie oraz co robić, jeśli w przyszłości pojawią się rozbieżności dotyczące regulacji". Bardziej skomplikowane - zdaniem eksperta - będzie uzyskanie politycznego poparcia dla wyników negocjacji ze strony wszystkich 27 państw.