Pomimo braku zgody władz i ograniczenia przez milicję dostępu do planowanego miejsca akcji, na Prospekcie Niepodległości w stolicy Białorusi, Mińsku, w różnych miejscach zgromadzili się uczestnicy protestu. Milicja dokonuje zatrzymań.

W Mińsku trwają próby przeprowadzenia akcji z okazji nieoficjalnego Dnia Wolności, połączone z protestem przeciwko dekretowi o pasożytnictwie.

W okolicy Placu Jakuba Kołasa udało się na krótko utworzyć kilkusetosobową kolumnę. Jej uczestnicy nieśli biało-czerwono-białe flagi. Wkrótce kolumna została zablokowana przez ustawione w kilku szeregach policyjne oddziały prewencji. Według Radia Swaboda na Placu Jakuba Kołasa także doszło do aresztowań.

W związku z wcześniejszymi zatrzymaniami działaczy opozycji, protest miał charakter spontaniczny.

Dostęp na planowane miejsce zbiórki pod Narodową Akademią Nauk został wcześniej zablokowany. W okolicy zgromadzono milicyjne pojazdy i oddziały. Funkcjonariusze przepuszczali tylko dziennikarzy, a inne osoby nie były wpuszczane. Tych, którym udało się ominąć kordon, zatrzymywano. Rozpoczęcie demonstracji w Mińsku zaplanowane było na godzinę 14 (12 czasu polskiego). Mer stolicy uprzedził wcześniej, że wszelkie masowe akcje w tym dniu będą uznane za nielegalne.

Protesty przeciwko dekretowi o pasożytnictwie, który zobowiązuje osoby niepracujące do płacenia specjalnego podatku, trwają od połowy lutego. Od marca trwają zatrzymania ich organizatorów i uczestników. We wtorek prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka poinformował o udaremnieniu przez struktury siłowe planowanej prowokacji zbrojnej, zorganizowanej przez radykałów z opozycji i finansowanej z zagranicy. W mediach ukazał się w kolejnych dniach szereg materiałów o obozach szkoleniowych i aresztowaniach rzekomych bojówkarzy.

Z Mińska Justyna Prus (PAP)