Na kary 8-10 lat więzienia skazał w czwartek Sąd Apelacyjny w Białymstoku trzy osoby za zabójstwo znajomego, niepełnosprawnego mężczyzny w Giżycku. W pierwszej instancji były to kary po 10 lat więzienia dla wszystkich, ale za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

"Należało oddać sprawiedliwość żyjącej rodzinie pokrzywdzonego, że to było zabójstwo. To nie było zwykłe pobicie, nieszczęśliwy wypadek" - mówił przewodniczący składu orzekającego Dariusz Czajkowski uzasadniając orzeczenie.

Na ławie oskarżonych zasiadało w tej sprawie dwóch braci i kobieta - wszyscy byli znajomymi ofiary. W grudniu 2015 r. doszło między nimi do kłótni przy alkoholu. Niepełnosprawny, poruszający się o kulach mężczyzna, został brutalnie pobity; jego ciało wręcz zmasakrowano.

Gdy stracił przytomność, z podłogi przeniesiono go na łóżko, a gdy sprawcy zorientowali się, iż nie żyje - zwłoki wynieśli na zewnątrz i pozostawili przy pobliskim transformatorze.

Sąd Okręgowy w Olsztynie jako sąd I instancji skazał całą trójkę nie za zabójstwo, jak chciała prokuratura, ale za pobicie ze skutkiem śmiertelnym - każdego z oskarżonych na 10 lat więzienia. Biorąc pod uwagę okoliczności sprawy sąd uznał, że zachodzą wątpliwości co do zamiaru sprawców, tzn. czy choćby mogli przewidzieć lub godzili się na śmiertelny skutek swego działania.

W takiej sytuacji sąd wątpliwości musiał rozstrzygnąć na korzyść oskarżonych i przyjął, iż nie można im przypisać zabójstwa, lecz pobicie, którego skutkiem była śmierć.

Wyrok zaskarżyły wszystkie strony: prokuratura, pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej (siostry zmarłego) oraz obrońcy trójki oskarżonych.

Sąd odwoławczy uwzględnił apelacje prokuratury i siostry zmarłego w kwestii kwalifikacji prawnej czynu i uznał, że było to zabójstwo, a sprawcy działali z zamiarem ewentualnym, tzn. godzili się na to, iż bity, maltretowany przez nich mężczyzna może umrzeć. Sąd zwracał uwagę na brutalność sprawców i błahość motywu (właściwie nie udało się ustalić, co było powodem takiej agresji).

Po takim zaostrzeniu kwalifikacji prawnej czynu sąd apelacyjny skazał dwie osoby na 8 lat (wziął przede wszystkim pod uwagę wcześniejszą niekaralność), trzecią - na 10 lat więzienia. Siostrze zmarłego zasądził też 50 tys. zł zadośćuczynienia (w tym zakresie nie zmienił orzeczenia I instancji; kobieta chciała 100 tys. zł).

Wyrok jest prawomocny. Można jeszcze składać od niego kasację do Sądu Najwyższego. Musi być w niej wykazana rażąca obraza prawa. (PAP)